Środa
12.12.2007
nr 346 (0864 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Jak sami rolnicy zapobiegają szkodom łowieckim?

Autor: Jenot  godzina: 08:41
Ad DRWAL35 W moich stronach przed laty rolnicy prześcigali się w pomysłach jak chronić swoje zasiewy czy uprawy. Nagminnie wiązano na polach psy na noc na długich lańcuchach.Co noc w innym miejscu uprawy.Skutek miało to różny, w większości przypadków mierny.Dzik bardzo szybko zauważył że szczekający burek jest niegroźny. Bardziej zamożni rolnicy ( nie rozpaczał zbyt długo gdy mu urządzenie skradziono tylko kupował nowe )stosowali ogrodzenia elektryczne tzw.pastuch.Bardziej krewcy podłączali prąd z sieci.Był głośny przypadek kiedy psącej krowy na miedzy kobiecie prąd poraził śmiertelnie dwie sztuki.Ją samą uratował fakt ze krowy prowadziła na powrozie a nie na łańcuchu. Pewien gospodarz bronił się systemem sznurków i dzwonków porozstawianych po polu. Myśliwi twierdzili że u niego dzik szkody nie zrobi.Nie zdąży.Może jedynie złapać ziemniaka w gwizd i zwiać z nim do lasu by tam dopiero w spokoju się pożywić : ) Były nocne dyżury, zwłaszcza przed żniwami kiedy zboża mleczkowały.Chodziliśmy do późnej nocy po polach z psami, kołacząc na kołatkach, paląc ogniska na skraju lasu i pól. Dziś żaden chłop nie będzie wysyłał swoich dzieci nocą na pole by odganiały dziki plądrujące uprawy.Przynajmniej nie u nas. W jednej z wiosek, zawsze na wiosnę, siedząc rankiem na ambonie można posłuchać rozgłośni Ojca Dyrektora z radia ustawionego na polu. Wiem jak wyglądało szacowanie szkód.Nie będę się wypowiadał na ten temat. To już przeszłość. Należy z niej jednak obowiązkowo wyciągnąć wnioski. Nie wolno oszukiwać, dotyczy to obydwu stron. Mój sąsiad ( graniczy polem z moją posesją ) dwa lub trzy lata temu zasadził kilkadziesiąt ha. ziemniaków. Kiedy pierwszy raz dziki zbuchtowały mu tylko trochę pole, postawił sprawę jasno Nie będzie tolerował żadnych dzików.Sadzeniaki, i wogóle uprawa, są zbyt drogie by dzielić się tym z dziką zwierzyną.Zaczął budować ogrodzenie. Byliśmy zmuszeni dyżurować.Armatka w bagażniku samochodu i częste przemieszczanie się z tym „zestawem“ pomogły.W końcu dziki zorientowały się że tych ziemniaków żreć się nie da i odpuściły. Nie daj Boże by ten pan zasiał tam kiedyś kukurydzę bo wtedy puści nas z torbami. Budowy ogrodzenia nie zakończył. W tym roku dogadaliśmy się z jednym z rolników co do ochrony jego plantacji kukurydzy w ten sposób że on dał ciągnik i pracownika który pilnował nocą plantacji a my paliwo. Nie wierzę że z każdym i zawsze tak można się dogadać. W jednaj z okolicznych wiosek jest problem.Rolnicy przyzwyczajeni latami do wypłaty odszkodowań „z ręki“ nie mogą pojąć że jest coś takiego jak protokół wstępny i końcowy. Rolnicy wymagają rozwiązania problemu szkód.Wszyscy wiemy że nie jest to takie proste. Póki co najlepszy sposób to autentyczna rzeczowa współpraca. Wola porozumienia i uczciwość po obydwu stronach barykady. Pozdrawiam DB

Autor: DRWAL35  godzina: 19:29
Ad. Borsuk2007. Podzielam wypowiedź i zdanie Kolegi Oisyra. Nas ma obchodzić końcowa cena płodów rolnych a nie opłacalność produkcji. W moim rejonie są gleby 5 i 6 klasy a więc rolnik więcej wrzuca do ziemi niż wyciąga ale to nie wina jeleni i dzików ze plony słabe, zwłaszcza gdy ktoś sadzi na 6 kl gleby ziemniaki lub sieje buraki. Jest wielu rolników których gospodarstwa mają 1 do 2 ha. Czy z takiego areału da się żyć? Nigdy w życiu! Czy taki rolnik coś produkuje i sprzedaje? Nie! Taki rolnik najgłośniej krzyczy, bierze dotacje i stara się wyciągnąć od myśliwych max kasy! Było u nas kilka przypadków że wyniku zabezpieczania takich rolników przed szkodami a co za tym idzie zminimalizowanie kwot za ww szkody, rolnicy zostawili ziemię odłogiem. Nie kwestionuję tego że praca rolnika jest bardzo ciężka lecz moim zdaniem ta grupa zawodowa zawsze tylko krzyczy i żąda! I nawet sądy namawiają Koła Łowieckie do ugody twierdząc że chłop jest biedny a myśliwy bogaty. Przydał by się w rolniczych programach TVP taki dział o szkodach króry uświadamiał by uczył współdziałania w zapobieganiu i wyjaśniał pewne sprawy, może wtedy było by nam lżej. A może przydał by się jakiś punkt w Prawie Łowieckim zmuszający rolnika do partycypacji w kosztach zabezpieczania upraw przed zwierzyną? DB