![]() |
Poniedziałek
21.01.2008nr 021 (0904 ) ISSN 1734-6827 Hyde Park Corner Temat: Bez wyrzutów sumienia :) Taka mała opowieść o tym czego doświadczyłem :) Autor: cienias godzina: 00:05 "Moze dla niektórych to wszystko jest śmieszne, ale Mnie cieszy :) Bo strzelić to nie sztuka" ;) Twój cytat, przydatny dla wszystkich. Przyłączam sie do popierających. Takiej, właśnie, rozważnej, wrażliwości wobec otoczenia oczekuję, od każdego myśliwego. Ty zaczynasz, ja kończę, a wydaje się, że wiesz tyle samo. Reszta to "szczegóły", które posiądziesz wraz z kolejnymi latami doświadczeń. To prawda, że młode są na przełomie roku już samodzielne, ale przecież, doświadczenie matki, nadal jest bezcenne. Trudne zimowe dni, spedziłyby ogłupiałe, ze szkodą dla kondycji, o poważniejszych konsekwencjach, nie wspominając. Z rudlami, też nie wszędzie jest całkiem tak, jak, napisał, inny, doświadczony Kolega. W znanych mi łowiskach są częściej, gdy sarny jest dużo. Gdy zima trzyma mocno. Szczególną skłonność wykazuje sarna polna. W moich łowskach, dawno temu rudle liczyły do 100 szt. Obecnie większość sarny nie grupuje się w rudle. Sarny polnej, z kilku powodów nie ma. Koza dla młodych, zimą jest ciągle jeszcze przewodnikiem i strażnikiem. Widziałem ponawiany wielokrotnie, atak orła przedniego na jedno z dwójki kożląt i przemyślną, udaną, obronę kozy. Niesamowite widowisko. Polowanie dla mnie to nie tylko i nie przede wszystkim, gospodarka łowiecka, to realizacja pasji i wielka przyjemność. Plany trzeba, oczywiście wykonać, ale ja ZAWSZE wybierałem kozę samotną, dla mojego świętego spokoju. W kole jest kilka osób bardziej chętnych niz pozostali, więc problemów z wykonaniem planów nie ma, a gdy się zdarzyły to zarząd miał mozliwości moblilizowania członków. I jakoś nie zasmakowałem, podobnie jak wielu innych, w sarnim polowaniu. Polowanie na rogacze za to kocham i stawiam na pierwszym miejscu. Nie wszyscy podzielają taki punkt widzenia, to oczywiste, dlatego, pisząc otwarcie o swoich poglądach spotkałeś się z innymi poglądami i krytyką. Niech będą, Ważne jest, aby godzić różne punkty widzenia i poglądy. Różne, ale wszystkie muszą być w granicach prawa i etycznych norm. Gratuluje opisu i postawy. Pozdrawiam. Autor: wielotykowiec1 godzina: 13:21 Ad. weidmannslust. Dobre, doskonałe. Prawdziwie myśliwskie. Dobrze, że Św. Hubert czuwał nad Tobą i wyszedłeś coło z opresji. Przecież mogły Cie zaatakować, ale z pewnością do końca zachowałeś kocią czujność. Niech miętcy, miętkimi pozostaną. Gratuluję męskiej i mężnej przygody. Autor: Jenot godzina: 13:45 Ad wielotykowiec1 Chyba trochę przegiąłeś Kolego z tą oceną. Przykład podany przez Kolegę Weidmannslusta nie świadczy - moim skromnym zdaniem - o jego miękkości lub miętkości jak wolisz. Podał go po to by uwrażliwić co niektórych na sytuacje po strzale. Warto pomyśleć nim się naciśnie spust bo kiedy zwierz leży jest już za pózno. Pozdrawiam DB Autor: Jastrząb godzina: 23:40 ad wielotykowiec1 ...chyba żle odebrałes to co napisał weidmannlust-to wg mnie przestroga przed tym,że strzał na polowaniu nie zawsze smakuje sukcesem-nawet jeśli jest oddany zgodnie z prawidłami.Pozostaje gorycz,niesmak i żal do samego siebie.Takie lekcje zapamiętuje się na całe życie.Dlatego zawsze przed oddaniem strzału należy uświadomić sobie przez chwilę,że to własnie teraz decydujemy o zyciu lub śmierci zwierzęcia-i czy kula którą wyślemy będzie kamieniem w koronie naszych sukcesów myśliwskich czy kamieniem u szyi sumienia.Nieoddanie strzału czasami smakuje lepiej niż najbardziej udane łowy.Wg mnie podjęcie takiej decyzji czyni z nas myśliwych-nie rzeżników którzy realizują "plan"...bo cóż to takiego "plan"....Nie jesteśmy w ubojni! DB! |