Piątek
12.12.2008
nr 347 (1230 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: ZAGINĄŁ terier walijski  (NOWY TEMAT)

Autor: Venator Magnus  godzina: 14:05
W czwartek (11.12.2008) w jednym z miotów przepadła jak "kamień w wodę" suka teriera walijskiego o numerze tatuażu 083 B - będąca moją własnością. Póki co poszukania nie przyniosły rezultatu - co gorsza nikt póki co z okolicznych mieszkańców nawet jej nie widział. Miot był na Łąkach Nadnoteckich w pobliżu miejscowości Strzelce koło Chodziezy. Po puszczeniu w miot - nie widziałem już jej później. Boję się, że mogła utopić się. To są bardzo ciężkie tereny - mijaliśmy na początku zarośnięty duży staw na którym był wokół brzegu cieniutki lód a środek był nie zamarznięty i pływały po tym kaczki i łąbedzie... Mam nadzieję jednak, że suce nic się nie stało w miocie. Było też tam dużo dzików, które mocno stanowiły i ciężko opuszczały swój dziczy ostęp - sam musiałem skłuć dwa... Suka miała na sobie czerwoną opaskę z numerem telefonu 0-608 051 713 Venator Magnus

Autor: canislupus4  godzina: 14:07
Trzymam kciuki za odnalezienie!!! DB canislupus4

Autor: ryś pąsowy  godzina: 14:26
Bądź dobrej myśli. ryś

Autor: Kortel  godzina: 14:44
Bedzie dobrze nie trac nadziei

Autor: MARS  godzina: 15:30
A może gdzie noruje?

Autor: jean  godzina: 17:03
Ja w takich sytuacjach zostawiam jakąś szmatkę lub rękawiczkę i skutkuje to, trzeba być dobrej myśli , mój też kiedyś się spóźniał z miotu a teraz jest OK. D.B

Autor: J.B  godzina: 18:20
A co to znaczy skłuć? I to jeszcze dwa? Czy były ranne po niefortunnym strzale?

Autor: Stin  godzina: 18:27
Osobiście przerabiałem taki temat kilka razy raz trwało to dwa mioty a z raz dwa dni tak więc w miejscu wypuszczenia suczki tak jak napisał jean zostaw czapkę bluzę rękawiczkę coś co jest twoją własnością i i ma twój zapach na drugi dzień powinien psiaczek rano pilnować tych rzeczy, jednak jeśli zdarzy się sytuacja jaką przerabiałem niedawno po puszczeniu psa na trop dzika po trzystu metrach był już uwiązany na sznurku to może być problem z jego odnalezieniem .Nie dopuszczam tu myśli o zabłąkanej kuli bądź ostrej szabelce jak również załamanego lodu . Bądź dobrej myśli i nie poddawaj się,zdarzyło się że koledze odnalazłem pieska po 6 miesiącach DB

Autor: Venator Magnus  godzina: 18:33
Ad. J.B. Tak... jeden dostał pod kręgosłup - został w miocie a że myśliwy był na głębokiej flance - (było to w połowie pędzenia) nie czekaliśmy, aż zejdzie ze stanowska na koniec pędzenia - a dzik przy takim postrzale - mocno kwiczy... poza tym były na nim psy ... Drugi w gęstych trzcinach nie dał sie wypchnąć na linie - choć do niej było 10 metrów ... był już wtedy postrzelony ...były przy nim psy a warunki nie pozwalały na oddanie strzału.... W takich "specjalnych" warunkach trzeba działać szybko i skutecznie ... Poza tym jestem daleki do dopuszczania dewizowców do dostrzeliwania dzików przy których lub na których są psy - w takich sytuacjach sam to robię - tu jednak jedyną najbezpieczniejszą możliwością było skłucie ... Teren zakrzaczonych łąk przerośniętych jakimiś lianami z gęstą trzciną ..często mocno podtopionych to niezbyt optymalne środowisko do spokojnego dostrzeliwania - szczególnie gdy przy dziku są psy .... Zresztą, kto podkłada ten wie o czym pisze ..... Pozdrawiam Venator Magnus

Autor: łapacz  godzina: 18:40
VM jestem dobrej myśli co do psiny ,ale rozważ też że ludzie cię tam znają i psy też może jakiś ,,dziad,, ma ją w piwnicy ? Pozdrawiam DB

Autor: J.B  godzina: 20:37
Jasne. I ja tak robiłem-niestety. Najbardziej przerażające jest duszenie warchlaka przez złaję. Jest to element w łowiectwie który wywołuje jakąś "traumę"- obyśmy mieli jak najmniej takich wrażeń. Powodzenia życzę i wiem jak to jest kiedy pies ginie miałem cztery owieczki teraz mam dwie, a jutro polowanie..... db

Autor: Włodas  godzina: 20:51
Jak miałeś jakiegoś zaprzyjaźnionego z nią pieska, to weź go z teren i przejdź ten miot. Poczują się napewno !! On pokarze wszystko, albo ona go poczuje i się odezwie może psina stoi na wnyku, albo leży, po "zabłąkanej" kuli. Jeżeli byli to dewizowcy, to nikt nic nie piśnie. Zostaw jakieś swoje ubranie, które nosisz: szalik, starą kurtkę, czapkę, coś na czym mogłaby się położyć, bo nawet jak ucieknie złodziejowi, to pójdzie tam, gdzie się zgubiła. ZRÓB TO !!!!! Znam przypadek, że Kolegi fox przyszedł i leżał na kurtce po tygodniu. (Siedział w norze, bo miał na sobie 2 cm skorupę ziemi...pewnie lis, lub borsuk, go zakopał) Będzie dobrze !! Weż koniecznie jakiegoś jej kolegę, z którym się lubiła bawić i poszukajcie

Autor: Venator Magnus  godzina: 21:09
Ad. Włodas Już w czwartek zostawiłem psi ręcznik, na którym położyłem swoją czapkę - w miejscu gdzie rozpoczynaliśmy miot.... dziś od rana przeszedłem z innym welshem miot choć to za dużo powiedziane .... To głównie zalane łąki i trzcinowiska z gąszczem wierzb etc ... widoczność prawie zerowa... dziki tam bronią się stojąc nie rzadko w wodzie, na małych wysepkach lub stanowiąc w naprawdę gęstej trzcinie... Poza tym na łąkach nor lisich nie ma ......... Jutro na tym terenie będzie polowanie na bażanty .... liczę po cichu, że strzały ją ściągną... Venator Magnus

Autor: łapacz  godzina: 21:23
VM powinny ją ściągnąć ale niech chłopaki gwizdków też nie żałują oby się znalazła Pozdrawiam DB

Autor: J.B  godzina: 21:54
Ventor szukałem swoich suk które poszły dokładnie w takim samym terenie jaki opisujesz. Rano przychodzi sąsiad i mówi: Dziki powywracały mi ule na ogrodzie, idz coś z tym zrób. Idę dwie suki obok, gładka lufa na ramieniu. Wysokie trawy, trzcinowiska i wierzbowe łozy. W trawach podnosi się kaban , tak na oko koło 100 kg. Strzał chybiony. Ale psy poszły. Wołanie, gwizdanie nie pomaga. Słysze tyko jak gonią po wodzie. Czekam w domu który jest około 200m od tego trzcinowiska. Godzina , dwie, cztery. Obchodze kilometrowe trzcinowisko i wołam. Słysze pisk młodszej suki. Akcja trwała ponad 3 godz dojścia do nich. Gdybym odpuścił. Zamarzły by. Stały po brzuch w wodzie. A był mróz. Jeszcze te pieprzone wnyki o których nie zapominam. Szukaj Ventor.

Autor: MAX-508  godzina: 23:00
Szkoda Krzychu Iry .Właśnie z Grubszymzwierzem i Brucem kończyliśmy imprezę w knajpie jak się okazało że psa szukasz.O psach przegadaliśmy pół wieczora.Mamy nadzieję że się znajdzie,fajny i konkretny psiak dziki brała dobrze .Zresztą kupić ją chciałem od Ciebie ja pamiętasz,ale sprzedać nie chciałeś.Nie ma co się poddawać ,psy nieraz znajdują się po dłuższym okresie.Gringa po 4ech dniach znalazłem.Taki to urok podkładania,ja sam w tym roku jak na swoją kopovkę patrzę zmaltretowaną przez dziki to stwierdziłem że podkładanie za darmo było błędem.Wszyscy zadowoleni że podkładam a Tajga moja ledwie nadąża się z ran goić .Koniec tego nigdzie i nigdy za darmo podkładał za darmo już nie będę.Suka się już dosyć napracowała i nacierpiała.W czynie społecznym już nigdzie nie pójdę choćby do najlepszego koła.Serce mi ból ściska jak patrzę na swoją sukę niecałe 7lat a tak już skatowana jakby 15cie przepolowała.Bark zniszczony do pełni sprawności nie powróci,nie ma mowy .Jak ktoś tego nie rozumie niech się nawet do mnie nie oddzywa żebym psy przywiózł.Wszyscy wygodni ,podkładacz przyjedzie,popedzi mioty a ja będę na swoje psiaki przeforsowane patrzył i cierpiał razem z nimi.Koniec tego dobrego,jak ktoś chce z moich stron żebym podkładał u niego w kole to niech płaci.Tak jak napisał Bary 130zł u niego płacą za psa.Zdania nie zmieniam.Lekarze ,szycia,kuracje po cięciach to wszystko kosztuje.Psy to nie roboty ,zużywają się i tracą zdrowie dla nas myśliwych.W swoim kole mogę podkładać za darmo nigdzie więcej .NAwet w moim kole jak pies oberwie od dzika to za szycia płaci koło.Tyle w temacie bo mnie trochę poniosło...