Piątek
13.11.2009
nr 317 (1566 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Memoriałowe reminiscencje

Autor: szpicer  godzina: 07:57
laptopa mu kupić, a do łóżka posoka wpóścić!!!!!!!!! Przynajmniej ja tak robię. DB

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 11:18
Pierwszy numer startowy wylosował myśliwy z Bieszczad - Adam Antoniewicz z doświadczonym 9-cio letnim bawarem - Cezarem Pucharka. Pojechali poszukiwać postrzelonego 16 godzin wcześniej dzika. Na trasie poszukiwań widoczne były krople farby świadczące o postrzale mięśniowym. Po 3,5 km pracy na otoku posokowiec zaprowadził ekipę poszukującą na skraj 300 metrowego pasa trzcin. Pies został zwolniony z pracy na otoku, wszedł w głąb trzcinowiska i zaczął głosić dzika. Przewodnik brodząc w wodzie próbował podejść stanowionego dzika na odległość strzału. Jednak dzik po zwietrzeniu człowieka ruszył do ucieczki, pies poszedł za nim w gon. Jednak wrócił po 20 minutach. Ponownej pracy nie podjął. Po powrocie z poszukiwań okazało się, że dużym szczęściem było nie dojście na strzał, bowiem sztucer przewodnika miał zatkaną ziemią lufę. Błąd przewodnika, który zapomniał o zaklejeniu lufy w czasie poszukiwania w trudnym terenie, mógł doprowadzić do nieszczęścia. Zakończyło się szczęśliwie, ale praca psa nie zakończyła się sukcesem i nie mogła zostać oceniona.

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 12:11
Z drugim numerem do pracy ruszył Słowak Branio Porubcansky. Jest to najwyższy przewodnik posokowca w Europie jakiego znam – 2 metry wzrostu! Doskonały fachowiec – prowadził młodziutką 3,5 letnią bawarkę CESY z Pramenov Turca. Suka ta była specjalnie przygotowywana na odbywający się 2 lata temu Konkurs ISHV w Szwajcarii, gdzie młodzież pracowała jedynie na sztucznym tropie jelenia i kozicy. CESY pojechała na trop zranionej poprzedniego dnia na zbiorówce łani jelenia. Po zajechaniu na miejsce okazało się, że rzeczywiście wstążką jest zaznaczony „zestrzał”. Są wciski łani, a obok rozbryzg farby. Suka nie chce podjąć jednak tropu. Przewodnik wraz z sędziami analizują dokładnie zestrzał. Co się okazało? Pięć kroków przed domniemanym zestrzałem, myśliwy z tego samego stanowiska zastrzelił sarnę. Potem w tym samym miejscy strzelał do łani. Po zejściu ze stanowiska stwierdził, że na tropie łani jest farba, więc zaznaczył zestrzał. Okazało się jednak, że kula przeszyła kozę i wylatując rozchlapała farbę na trop łani. Łania została spudłowana na czysto. Przewodnik z psem zostali skierowani do następnej pracy. Tym razem do odszukania był dzik. Na zestrzale brak jakichkolwiek oznak przyjęcia kuli. Myśliwy jednak twierdził, że dzik po strzale wierzgnął biegiem. Suka podjęła trop. Po 100 metrach zapunktowała pierwszą kroplę farby. Jest więc potwierdzenie zranienia. Na odcinku pierwszego kilometra farba jest widoczna co kilkadziesiąt kroków, na drugim, trzecim i czwartym kilometrze pracy pojedyncze krople odnajdywane są co sto, stokilkadziesiąt metrów. Po przejściu 4 km na otoku suka weszła na uprawę z rabato-wałkami i zgłosiła, że ma dzika „na gorąco”. Została puszczona w gon, głosząc odprowadziła dzika na 300 metrów i stanowiła przez 10 minut. Długonogi przewodnik miał pewne kłopoty z dojściem do strzału. Rabaty w słowackich górach nie są mu znane. W końcu jednak udało mu się wygramolić z tych dziur i dostrzelił przelatka. Dzik miał pecha, że trafił na Słowaków. Mógł jeszcze pożyć, bowiem kula myśliwego obtarła mu piętę tylnego biegu. Sędziowie ocenili pracę psa i przewodnika na maksymalną ocenę 100 punktów, przyznając dyplom I stopnia. Po powrocie z poszukiwań Słowak pojawił się na centrali z równie wielką jak on butlą śliwowicy.

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 12:31
Trzeci numer startowy wylosowała para z Czech – Antonin Naplava z 4 letnim posokowcem hanowerskim GASTON spod Lupcianskej Magury. Wyjechali skontrolować strzał do łani. Na zestrzale nie odnaleziono ścinki i farby. Jednak po 160 metrach od zestrzału pies odnalazł kroplę farby. Hanower jednak nie trzymał się tropu, pracował chaotycznie, zbyt często podnosząc głowę do góry. Sędziowie wezwali do pracy następnego posokowca, który pracował do zmroku. Następnego dnia pies kontrolny nie odnalazł już żadnej farby. Prawdopodobnie obcierka. W tym dniu GASTON nie miał już żadnej pracy.

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 12:56
Czwarty numer przypadł w udziale reprezentantce naszego klubu, Joannie Wiśniewskiej z suką posokowca bawarskiego AXA z Tymbarskiej Kniei. Aśka to bardzo dzielna dziewczyna z dużym sercem, ukrytym w drobnym ciele. Należy dodać, że nie jest ona myśliwym, ale w miarę swoich możliwości poszukuje postrzałki ze swoimi bawarkami. Aśka jest również członkiem Czesko Morawskiego Klubu Hodowców Posokowców. Jej AXA to posiadaczka 16 dyplomów I stopnia z konkursów posokowców oraz tytułem Championa Pracy. Nie ma jednak zbyt dużego doświadczenia w poszukiwaniu naturalnych postrzałków. Los w pierwszym dniu memoriału przydzielił im postrzelonego, prawdopodobnie na bieg dzika. Jako, że „na niedźwiedzia z noszami, a na dzika z marami”, asystował im w pracy myśliwy z bronią. Na zestrzale suka odnalazła farbę i podjęła trop. Na początkowym etapie tropu farba była obfita, później zanikła. Po przejściu 3,5 km na otoku, ekipa poszukiwawcza natrafiła w młodniku na gorące łoże. Zapadła decyzja o puszczeniu suki luzem. Ta jednak nie podjęła gonu. Pracę przerwano. Następnego dnia pracę sprawdzał pies kontrolny, który jednak nie nawiązał kontaktu z dzikiem.

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 13:12
Piątka, to druga czeska para – Jiri Skacil z prawie 6-cio letnim mocno wyrośniętym posokowcem bawarskim SAN z Lopenickych kopcu. W pierwszym dniu pracy został wezwany jako drugi pies po swoim czeskim koledze – Gastonie. Pracował wytrwale do zmroku, na nie sfarbowanym tropie łani jelenia. W tym dniu bez rezultatu i bez oceny.

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 14:16
Z numerem 6 startował największy memoriałowy pechowiec – Stefan Kusz ze swoją pięcioletnią bawarką ORNETĄ Conductus. Brak szczęścia w losowaniu uniemożliwił mu zdobycie jakiejkolwiek oceny pracy psa. Pracował dwa dni do zmroku, przejechał wiele dziesiątek kilometrów i przeszedł z psem kilkanaście. Jedna z prac zawiodła go za Dobrodzień, prawie pod dom. Niestety poszukiwane sztuki okazały się lekkimi postrzałkami. Taka jednak jest proza pracy przewodnika posokowca. Stefan pomimo obolałych, już przecież nie nastoletnich nóg, dzielnie chodził wokół stołu racząc nas wszystkich dobrym humorem i likierem Jägermeister.

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 14:32
Siódemka, to druga słowacka para – Jaroslav Hudac spod Tatr i jego 4 letni bawar BLESK Krigov. Pierwszego dnia pojechał poszukiwać rannej łani jelenia. Na zestrzale farby nie znaleziono, po 40 metrach posokowiec doprowadził do farby rozchodzącej się w dwóch różnych kierunkach. Najpierw łania zrobiła „vratistopu” czyli trop powrotny, później klasyczną pętlę. W końcu farba poprowadziła w jednym kierunku. Po przejściu 600 metrów na otoku pies wyprowadził ekipę poszukiwawczą na pole, gdzie znaleziono patrochy w miejscu gdzie ranna łania została dostrzelona. Pies nie został oceniony.

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 14:45
Ostatni, 8 numer startowy los przydzielił parze z Borów Tucholskich, Robertowi Iwickiemu i jego najmłodszemu psu z całej memoriałowej stawki, niespełna trzyletniemu posokowcowi hanowerskiemu KOLT Borowy Kąt. W pierwszym dniu pracy, dla tej pary zabrakło postrzałka. Musieli czekać co im los da w dniu następnym. O zmroku w sobotę zakończył się pierwszy dzień poszukiwań. Miny mieliśmy nietęgie. Siedem posokowców było w pracy, z czego tylko jedna praca zakończyła się sukcesem i umożliwiła przyznanie dyplomu. Przed nami jednak dzień następny poszukiwań. W sobotę wokół nas trwały polowania „hubertowskie”, o postrzałki byliśmy więc spokojni. Tylko tam nie ma na polowaniach postrzałków, gdzie nie ma posokowców! Relacja z niedzielnych zmagań – trochę później.

Autor: doktor nieludzki  godzina: 17:26
pięknie pisze Kolega!! nie mogę się doczekać c.d.