Wtorek
05.01.2010
nr 005 (1619 )
ISSN 1734-6827

Psy myśliwskie



Temat: Dwa polowania  (NOWY TEMAT)

Autor: Bars11  godzina: 16:07
Pierwsze polowanie w nowym 2010r poprowadził Józef – nasz skarbnik. Po krótkiej i rzeczowej odprawie zdecydował zrobić pierwsze pędzenie młodników przy ambonie zwanej „blaszanką”. Dzień wymarzony do polowania . Scenerię upiększał śnieg leżący grubymi czapami na świerkach i młodych sosnach. Stać na linii myśliwych i słuchać jak grają psy to czysta przyjemność . Inaczej trochę jest w środku pędzenia . kiedy śnieg sypie za kołnierz ,w lufach , kieszeniach i co chwilę zgarniasz go z szyny. Ale to nic trzeba ruszać bo koledzy się rozstawili. Przedarłem się około 100m kiedy usłyszałem łaj Airona . Gruby donośny wolno przemieszczający się ode mnie . Łoś który oddalał się nie zainteresował łajki dalej niż 200m za linie myśliwych. Powrót do młodnika i tym razem już wataha ruszyła na linie myśliwych , Airon głosi do linii i padają pierwsze niecelne strzały. Cisza . Nagle mignął łajek i zaczął szczekać kilkanaście metrów za mną. . Widzę wycinka atakującego Airona , ale do strzału mało miejsca. Przesunąłem się w bok i następna szarża kończy się strzałem. Dzik odwraca i drugą brenekę umieszczam w szyi . Pisze testament , a łajek rwie przez moment i za chwilę znika. Głosi następnego dzika 50 m dalej. Wyprowadza go bez strzału. Koniec pędzenia. Dwie watahy dzików przeszły przez las i było prawdopodobieństwo ,że zaległy w 5-hektarowym zapuszczonym lasku na granicy obwodu . Obstawiamy . Wchodzę z Aironem i jagiem kolegi . Widzę jak łajek przed laskiem wciąga górny wiatr i jak strzała wpada w maliniak. Zatrzymuje się na chwilę i obwąchuje poszczególne gałązki i znika. Nie czekam długo na łaj. Wyprowadza jedną watahę na Marka I Tyma razem przelatek zostaje w ogniu. Przywołuje i Idziemy za drugą . Pada strzał na linii do nastepnego przelata który przyjmuje kule na komorę. Airon w tym momencie głosi następną watahę w drugim końcu . Zanim dotarłem do łajka zauważyłem trzy wycinki wyskakujące w pole , a za nimi łajek z jagiem prowadzą grubego odyńca w odległości 50m w brzózkach . Niepotrzebny strzał spowodował tylko nabranie prędkości u dzika i wyprowadza psy w pole. Widzę jak dzik idzie polem i Airon z 300. ma chęć wrócić ale jag nakręca go do dalszej polewaczki. Znikają w odległości 1 km. Ufny ,że Airon zaraz wróci robimy przerwę na śniadanie . Po dwudziestu minutach zaczynam się martwić brakiem Łajka. Krótka decyzja. Kol Andrzej wchodzi na ślad i idzie polem a reszta myśliwych sprawdza ślady w lesie i w pobliskiej wsi . Kiedy spotkaliśmy się okazało się ,że nie ma wyjście w promieniu 3 km. Powiem ,że przeżywałem brak Airona . W myślach widziałem go pokaleczonego przez odyńca lub na wnyku . Miałem pretensje do siebie o niepotrzebny strzał , do kolegi ,że namówił mnie na wzięcie jaga i gdyby to dłużej trwało nawet znalazłby się na liście i Kocisko i Romek ,że dali mi takiego psa posmakować , a teraz los go zabrał. Telefon od Andrzeja wyrywa z zadumy , Jest Airon. Po wejściu w las za dzikiem przechodził przez wysypisko śmieci i wszedł w kłębowisko drutów . Przednia łapa zaplątała się jak we wnyk. Odpuściło. Lajek radosny mobilizuje mnie do następnego pędzenia. Wchodzę w bardzo gęsty sosnowy młodnik . Śnieg sypie się na mnie ,że po kilku metrach jestem cały utytłany w śniegu i igłach sosnowych. , Airon zaczyna glosić. Przedzieram się z trudem , ale dzik trzyma 20metrowy dystans , nie dochodzę do strzału , a odyniec wychodzi po pół godzinie na nie obstawioną linie. Koniec polowania. Drugie polowanie następnego dnia . Na zbiórce jest tylko 7 myśliwych., wśród nich Witek z Borysem. Prowadzący postanawia byśmy odśledzili .śródpolne laski i dopiero wtedy zapolowali . Po godzinie zbiórka i decyzja zapada na pędzenie lasków dzierżanowskich (ok. 130ha). Tam są dziki. Pierwsze pędzenie głuche . W następnym na mój nos coś się sieci. Borys znajduje dziki i z Aironem tańczą wokół rozległego czernia. Wyskakuje z nich pojedynek i chowa się w następnym czerniu. Podchodzę na kilka metrów i widzę obydwie łajki głoszące dzika. Ale z czernia wyskakują dwa grube dziki. Szybki strzał i sucha brzoza kladzie się na wysokości metra. Dziki rozdzielaja się a łajki idą za większym w pola . Sytacja powtarza się z poprzedniego dnia. .Łajki nie wracają. Nie będę opisywał co czułem , po godzinie Borysa znajduje kolega przy gospodarstwie rolnika , ale Airona niet. Weszłem na ślad i po kilku kilometrach zrezygnowałem , robiło się ciemno. . Byłem cały mokry ,zmęczony. W tym wszystkim dobijał mnie fakt ,że dwóch kolegów chciało polować , cale szczęście ,że reszta szukała . Wróciliśmy do domów ja by się przebrać i dalej szukać. A w domu żałoba. Nawet teściowa roniła łzy. Przebrałem się i w samochód. Nie pomogły pozostawione części ubrania ani strzały. Zapadł się . Przejeżdżałem koło budynków przy których znalazł się Borys. Gasiłem samochód i przywoływałem Airona co 100 metrów. Mróz dochodził do -19st. Czarna rozpacz. Nagle coś mignęło w lusterku . Jest . Cały w soplach lodowych zmarznięty ale jeszcze go tak radosnego nie widziałem. Przypomniało mi się opowiadanie Kociska jak Kola zginął na piżmakach i przeżyłem taką samą radość. W drodze powrotnej zasnął na przednim siedzeniu. Cała rodzina stała w drzwiach i witała się z aironem jakby członek rodziny wrócił po długiej nieobecności. Nie wiem co spowodowało takie zachowanie Airona , czy to że chciał się popisać przed drugim psem , czy taka jest reakcja po niecelnym strzale ? Ale przyrzekłem sobie – w odział wchodze sam z łajkiem . Ale gdyby koledzy mieli dobre rady odnośnie zachowania Airona , to chętnie je wysłucham . DB Bars

Autor: MARS  godzina: 17:07
Możlwe że dziczek oberwał kawałkiem płaszcza, a pies to wyczuł i dlatego się go trzymał.

Autor: Kocisko  godzina: 18:18
Adam Gratuluję przygód i zdobyczy!!! Wreszcie dałeś jakis opis w swoim temacie a nie szukać trzeba Cię było "między wierszami":):). Masz rację, ból jest okrutny jak pies przepada. Niepokój o przyjaciela nie daje spokojnie oddychać. Tych "kolegów" którzy chcieli dalej polować nie szukając psa ZAPAMIETAJ koniecznie. I jakby kiedyś potrzebowali poszukac postrzałka to powiedz: NIESTETY, IDĘ NA POLOWANIE_NIE MAM CZASU! Prostactwo trzeba uczyć jak się zachować. p.s. W dalszym ciągu czuję nieutulony żal że musiałem oddac Airona:):):):)

Autor: canislupus4  godzina: 18:28
Bars11 Gratuluję niczym Kot i przygód i zdobyczy!!! DB canislupus4

Autor: lajka  godzina: 20:30
Adam. Czytając Twoje relacje z polowania przeżywałem zagubienie psiaków nie mniej niż Ty , cieszę się że szczęśliwie przygoda się skończyła,. Moim zdaniem główna przyczyna to to że psy były razem, wtedy czują się odważniejsze i pozwalają sobie na coraz to dłuższe gony ponieważ jeden drugiego napędza. Obserwuję podobną tendencję u moich jak zabieram Bejkę z Iwanem to czasami też czekam na psy dłużej jak wypuszczą się za zwierzem. Jednego razu przy dochodzeniu jak się póżniej okazało postrzałka dzika po zbiorówce biegałem po lesie za psami ponad dwie godziny zanim zdołałem dostrzelić dzika, okazało się że był ranny tylko na przedni bieg, ale udało się .Teraz przeważnie zabieram psy osobno czasami tylko razem. Adam jak masz to daj fotki obydwóch łajków, gratuluję przygody ze szczęśliwym zakończeniem. Pozdrowienia dla wszystkich łajków. DB. Na fotce wspomniany postrzałek.

Autor: maks67  godzina: 22:23
Bars11 Airon ma dopiero 10 miesięcy ,,hamuj" trochę, co się będzie działo jak on dorośnie, strach pomyśleć? Polowania gratuluję, szukania łajka współczuję, najważniejsze, że się dobrze skończyło. Co do dalekiej pogoni za zwierzem, to poprostu dwie młode silne łajki, które POLUJĄ ! Rosjanie mówią: dalekij poszuk. Romek miło Was widzieć Tobie zdrówka gratuluję dwie godziny za rannym warchołem dobre! Pozdrawiam !