![]() |
Poniedziałek
17.07.2006nr 198 (0351 ) ISSN 1734-6827 Psy myśliwskie Temat: Do administratora. Autor: Marek_ godzina: 00:11 ad. Grzmilas "Te GP które na to sobie pozwalały, już nie żyją." Pierwszy raz na konkursie dzikarzy z gończym polskim wystartowałem około roku 1996. Mam GP od 95 roku, jeździłem na konkursy dzikarzy tropowców znam wielu hodowców i właścicieli GP nie słyszałem aby któryś gończy polski zginął na polowaniu na dziki w bezpośrednim kontakcie z nimi. Jeżeli ty posiadasz taką wiedzę, to proszę podaj konkretnie imiona i przydomki tych psów. "Taki przykładowy miot - trzciny, trafiacie na watahę huczkową, dzików ok. 30 - strzałów co nie miara. Dzikarze, jak to dzikarze, dalej w pogoń za niestrzelonymi dzikami." W tej kwestii się z tobą nie zgadzam ponieważ moje doświadczenia wskazują ze doświadczony dzikarz idący za watahą która jest strzelana i jest postrzałek zawsze idzie za dzikiem postrzelonym, dlatego ze instynkt podpowiada mu ze jest to łatwiejsza zdobycz.Raz na polowaniu dewizowym gdy psy z watahy wyciągały dużego postrzelonego dzika (trzy psy) i go odłączyły i osaczyły w gęstym młodniku i przytrzymały do strzału, i wtedy jeden z myśliwych powiedział co to za psy ”do d**y” co zostawiły cała watahę i wszystkie poszły za jednym postrzałkiem. Wydaje mi się ze przemawiał przez niego brak doświadczenia w polowaniu z psami i jego ocena była negatywna i nie słuszna (w moim odczuciu). A co koledzy myślą na ten temat? Autor: Guzik godzina: 00:39 Grzmilas, Hania Wiem, że oznajmiacz i oszczekiwacz to bardzo fajna i praktyczna cecha przydająca sie w praktyce. Tylko mam wątpliwości czy jest to na tyle ważna cecha DZIKARZA, że może decydować o zwycięztwie psa z "3" z zagrody nad psem z maksem z zagrody- tym bardziej że oba psy wypracują postrzałka. Dla mnie dobry dzikarz to pies, który szybko znajduje dziki w miocie, potrafi je ruszyć, głosi itd, a praca na farbie to robota ekstra i w tej dziedzinie uważam, że pies nie musi być perfekcyjny zwłaszcza dzikarz- fajnie jak jest, ale nie powinno to decydować, a przynajmniej nie jeśli psy mają inne oceny z zagrody. Uważam, że takie cechy powinno się sprawdzać na tropowcach i tam sprawa wygląda już całkiem inaczej- oczywiście na odpowienio wykonanych i zakończonych scieżkach. Przecież można dzikarzowi zrobić konkurs tropowców i tam wykazac się tymi cechami. Marek_ Oglądałem kiedys taki program o wilkach w Ameryce Pn. Jest to cecha, którą posiadają wilki, potrafią tropić stado dużych zwierząt (np łosi,bizonów) i wyczuć w odchodach i śladach osłabienie jakiejś sztuki- wtedy organizują polownaie właśńie na tą sztukę. Nie miałem zbyt dużo kontaktu z dzikarzami, ale z moich małych doświadczeń potrwierdza sie to co mówisz (piszesz). Jak psiaki?? Guzik Autor: Grzmilas godzina: 01:35 Marek dla mnie nazywa się to łapanie za słówka. GP - które nie żyją, a na dużo sobie pozwalały przy dzikach (chodzi o bardzo bliski kontakt, co wiązało się z ich charakterem, co było jedną z przyczyn, że już nie żyją). Nie napisałem, że zginęły na polowaniu na dziki w bezpośrednim kontakcie z nimi !!! Mały % psów ginie w bezpośrednim kontakcie z dzikami, czy to z inną zwierzyną. Często kilka dni później, co jest wynikiem doznanych obrażeń, osłabienia - wpadniecie pod samochód, czy to zaginiecia. I po kolei : 1. BASTA Goniec Pomorski - nie wróciła po polowaniu, znaleziona kilka dni później - przyczyna śmierci nie znana. 2. LAUFER Rumcajsowe Obejście - nie wrócił po polowaniu - nie odnaleziony do dzisiaj. 3. MAGIK Ziębowe Wzgórze - umiera następnego dnia po polowaniu. Wszystkie trzy były Championami Pracy, wszystkie trzy widziałem w pracy, styl pracy - bliski kontakt. Z wszystkimi trzema właścicielami miałem kontakt telofoniczny po zaginięciu. Z drugą części Twojego postu zgadzam się, potwierdza to o czym pisałem !!! DB Autor: Diana godzina: 01:58 Ad. Hania Czy mogłabyś napisać, w jaki sposób oznajmiają znane przez Ciebie psy? Bo dziwnym trafem, menerzy pytani na konkursach, nie chcą się podzielić tą informacją. Pozdrawiam Autor: Grzmilas godzina: 02:58 Marek przypomniało mi się jeszcze parę psów : 1. LOTUS z Jabłończa (chyba jeden z większych kamikadze) - był szyty od gardła po sam ogon, to przeżył. Zginął następnym razem, tu też dokładnych przyczyn śmierci nie znam. A teraz, te które mogły nie żyć, a żyją bo sie nauczyły, lub miały szczęście (te z mojej okolicy ): 1. DIANA Goniec Pomorski - szyta na pierwszym polowaniu, na innym potrącona przez samochód, na jeszcze innym strzał z badyla, zakopana i rozkopana z nory. 2. FRASZKA Goniec Pomorski - szyta na pierwszym wejściu do zagrody, skaleczona przez 100 kg dzika w Przechlewku znanego Gucia, zaczął atakować dopiero przy 2 psach - wybierał młodszego, wtedy jeszcze słabszego psa. 3. I suczka Z Rumcajsowego Obejścia - mieszka blisko mnie w Kostrzyniu, wybacz zapomniałem przezwiska. Jest szyta systematycznie 2 razy w sezonie i żyje. Nigdy nie była w zagrodzie. I pewno wiele wiele innych.... DB Autor: Grzmilas godzina: 03:18 I jeszcze jeden imienia nie wymieniam, dlaczego później : Młody GP (po rodzicach z papierami ) - kontakt z lochą - wyrwana cała dolna szczęka, jak się później dowiedziałem zakończył żywot w bardzo okrutny sposób. Nie zginął na polowaniu - zginął z rąk "ludzi" (co tam - szczenię za pół litra) Autor: Ryszard Weron godzina: 08:04 Ad. Marek Zgadzam się, że w miarę jak psy okrzepną w polowaniu, to kierują się wilczym instynktem. Na podstawie zbiorówek z ostatniego sezonu zauważyliśmy, że złaja w miocie idzie na łatwiznę i wyszukuje, bądź instynktownie wyczuwa najsłabszą sztukę, i tą próbuje stanowić. Dam przykłady: W miocie znajduje się żeńska chmara jeleni, są w niej słabe selekcyjne byczki, psy ruszyły chmarę, oddzieliły najsłabszego cielaka i go nieodstąpiły do końca. cała chmara poszła przez zatrop niestrzelana. Pozyskany był tylko ten cielak, którego złaja ogarnęła i stanowiła do końca. Następny przykład, polowanie zbiorowe, słyszę gon psa, który zbliża się do mnie. Młodnik się łamie, prowadzi locha, za nią jakieś przelatki, warchlaki, w środku stawki mój pies, nie strzelam. Gon wraca, linię przeskakuje warchlak, za nim pies idzie w pęcinę, też nie strzelam, Gon przechodzi na przeciwległą flankę, tam pada strzał. Z relacji strzelca wiem, że pies prawie w miejscu stanowił warchlaka, dał spokojnie mu wyjść na linię. Był to bardzo słaby warchlak, pies poszedł na łatwiznę. Nastepny przykład. Bierzemy miot przy polach, puszczamy psy z forumowym Jarkuzem, psy wchodzą w miot i przez zatrop wychodzą z niego. Czekamy z kolegą na psy, szlag nas trafia. po chwili słyszymy przejemcę, inne przysadzają się, niedaleko, może 100m poza miotem. Wrzawa zbliża się do nas, widzę coś małego przeskakuje linię, za tym czymś psy wchodzą w miot. niedaleko od nas ogarniają to coś i stanowią. Dzieje się to na wprost stanowiska kolegi Edka S. Ten dostrzeliwuje marnego warchlaka w chwili jak psy na moment odskakują. Przed naszym wejściem, miot opuściła locha z warchlakami, gon nie podążył za większymi dzikami, te wyszły spokojnie na flankę. Darz Bór RW Autor: Alej..... godzina: 09:27 Kolego, ... a co z respektowaniem płowej u wspomnianych dzikarzy ... rozumiem, że gończych ??? Autor: Ryszard Weron godzina: 10:27 ad Alej Jeleni nie respektują, RW Autor: zLK godzina: 11:14 Znam kilka oznajmiaczy konkursowych jak również oszczekiwaczy . Żaden z tych nie oznajmia ani też nie głosi strzelonego zwierza . Znam natomiast psy , które głoszą martwą a nie oszczekują na końcu ścieżki tropowej wczasie konkursu . To samo jest z głoszeniem uchodzącego zwierza . W lesie głoszą a w zagrodzie słabo albo wcale . Wniosek : regulaminy dzikarzy i tropowców też mają wiele do życzenia . .A poza tym to z Markiem też podkładałem i wiem że wie co mówi Autor: Jeger godzina: 12:18 Taki fajny rozwijający się temat o dzikarzach Ktoś wrzucił do Hyde Parku...:) Pewnie Ktoś przeczytał tylko pierwszy list.:) Przecież miejce tego tematu jest w dziale psy!! DB Jeger Autor: Alej..... godzina: 12:27 W kolejnym (co zresztą zupełnie mi nie przeszkadza) wątku „o wyższości ... „ poruszono w końcu problem istotnych i gołym okiem widocznych różnic pomiedzy zagrodą a łowiskiem a co za tym idzie ... konkursem a polowaniem. Jedną z najistotniejszych cech a raczej umiejętności dzikarza jest respektowanie zwierzyny płowej - zarówno sarny jak i jelenia. Zapytam jakie są powody, ze na konkursach weryfikacja pod kątem respektowania płowej u sprawdzanych dzikarzy nie jest przeprowadzana? Ciekawość mnie bierze ilu zdobywców konkursowych laurów musiało by zostać zdyskwalifikowanych gdyby przypadkiem pokazała im się, przed nosem ... sarenka jaka lub inny jelonek ... Macie swoje teorie w tej materii ??? Aaaa, i nie zależy mi zaraz na ... „złotych myślach” ... :-))) Darz Bór alej PS, też nie wiem dla czego wyleciało to z „Psów myśliwskiech” do „HP” Autor: Hania godzina: 09:25 ad Diana Ja nie miałam problemów, żeby po prostu podejść, spytać się i uzyskac odpowiedź. Nie zauważyłam też, żebyś podeszła do Edwarda, Grzegorza, Jurka, czy do mnie na konkursie i spytała. Czy wymagasz, żeby właściciel oznajmiacza chodził od menera do menera i chwalił się jak jego pies oznajmia? Mogę napisać jak oznajmia Bajka i jej córka Lira - robią twista ( obrót wokół własnej osi ) przed menerem. U obu było to zachowanie naturalne w czasie wielkiej radości - trzeba było je tylko utrwalić. ad Guzik Zgodziłabym się z Tobą jak najbardziej, gdyby było bardziej znormalizowane sędziowanie w zagrodzie. A w momencie, gdy często różnica 3/4 zależy od preferencji rasowych, preferencji stylu pracy, podejścia i wiedzy sędziego, to nie mam nic przeciwko. ad Grzmilas Szkoda, ze dane doginasz do tego co Ci potrzebne. Magik nie zginął od bezpośredniego kontaktu z dzikami, podobnie jak Basta i najprawdopodobniej Laufer. Lotus po szyciu trochę jeszcze pożył i popolował - tak w każdym razie twierdzi jego własciciel. Z tego co wiem Laufer nie był championem pracy - niestety nie zdażył dostać dużego CPC - miał tylko dużo "małych". ad Ryszrd Weron i Marek Szkoda, że tak niewielu myśliwych rozumie naturalne zachowania psa :( Autor: Grzmilas godzina: 15:50 Zboczyliśmy z tematu, oprócz Hani. Hania, Twoje wypowiedzi pasują do głównego tematu - złote myśli!!! Pokaż mi, gdzie napisałem, że psy te zginęły po bezpośrednim kontakcie z dzikiem? Jeszcze raz !!!, to są moje przypuszczenia (wszyscy wiemy jak 3 wymienione psy brały dziki - "pięknie" i wychodziły z zagrody zawsze z brawami). Dlatego już ich nie ma (też moje przypuszczenia). Dlaczego? Weź wszystkie przykłady do kupy - dla mnie wnioski same się nasuwają. Ich charakter spowodował to, że ginęły niekoniecznie po bezpośrednim kontakcie z dzikiami, tylko kilka dni później, co było wynikiem doznanch obrażeń, osłabienia - wpadniecia pod samochód, czy to zaginięcia ( moje i tylko moje wnioski). Tak jak ja teraz nie chodzę, bo miałem zabieg na kolano, dlaczego- bo przesadzałem!!! Tak samo psy!!! Dla mnie był to za bliski kontakt, choć przyznam szczerze, ze każdego z tych psów chciałbym mieć. I jak prowadzisz jakąś nie zrozumiałą wojnę z Dianą, to mnie w to nie mieszaj (piszę o www.gonczypolski.pl - nie pokryliście, tylko pokryłem 2 razy (jako pierwszy) LUKASEM przejeżdżając na dwa krycia - 2400 km!!!, itd.) Ad. Alej - przypadek "skrajny" (obym nie dolał oliwy do ognia). Chcę tylko udowodnić, pokazać, że z czasem pies poluje tylko dla nas, wie, o co chodzi i potwierdza to, o czym pisze Marek i Ryszard. Moja suczka respektuje kozy, może jej koza wyskoczyć spod kufy - nie zareaguje, innym razem na polowaniu zbiorowym (najczęściej)będzie to krótki gon 50-100 m. Polowanie krótkie na sarny, w tym sezonie wszystko już mieliśmy na rozkładzie. My tzn. forumowa Diana i ja. (w tym tzn. w tym, w którym całe zdarzenie miało miejsce;). Po krótkim pobycie w łowisku, strzał - koza fikołek i kierunek młodnik o gęstym podszyciu - czeremcha. Nie czekając długo, puszczam psa - słyszę gon, trwa, trwa i trwa. W pewnym momencie słyszę szczekanie w jednym miejscu. Sarna zdążyła się oddalić (teraz patrzę na mapę) ok. 600-700 m od miejsca strzału. I proszę się nie czepiać słówek - założeniem postu jest takie, że z czasem, z doświadczeniem, pies staje się prawdziwym pomocnikiem w polowaniu, potrafi skojarzyć "farba - zdobycz" PS Post ten pisałem 3 razy - moga ukazać - 3 wersje, wszystkie z tym samym założeniem - celem ;) Autor: Diana godzina: 16:48 Ad. Hania Pytałam się Grześka- było przy tym jeszcze parę osób. Odpowiedział, że to tajemnica, po czym się uśmiechnął. Pytaliśmy się też Jurka-zmienił wówczas temat. O tym twiście słyszałam, ale myślałam wówczas, że to żart... Po kolei. BAJKA ma obecnie 7 lat. Na konkursy jeździ już nie pierwszy sezon. W poprzednich latach, nawet, gdy zdobywała CPC, nie była oznajmiaczem. A kiedy zaczęło brakować jej dużego CPC, nagle się nim stała.. Jedna z osób wyżej przez Ciebie wymienionych, przyznała się kiedyś pod wpływem alkoholu (nie nam), jak jego pies oznajmia. Pies wraca do właściciela, sędziowie patrzą na zachowanie psa (logiczne). Tymczasem mener wykonuje niby zwykły ruch ręką i pies wówczas oznajmia. Inny przypadek- trenował to jeden mener, ale w końcu na konkursie tego nie wykorzystał: pies wracał, on kładł rękę na biodro i pies zaczynał szczekać. Stojąc pod tablicą z wynikami wielokrotnie slyszałam, co ludzie sądzą na temat oznajmiaczy- nic pochlebnego. W Manowie zaczepił mnie jeden z uczestników konkursu (widziałam go drugi raz w życiu)- czy ja wiem, że ten oznajmiacz, który wygrał, jest oszukańcem- inna osoba widziała to tajemnicze oznajmianie na konkursie w Niecieczy. Wszyscy chodzą po kątach i gadają na oznajmiacze, lecz dlaczego w takim razie nikt nie powie tego wprost właścicielom tych psów? Tu cytat z felietonu z Lasu Polskiego: ' Nie o to mi jednak chodzi, by przejść do historii jako pierwszy odważny, który przerwał ten łańcuch hipokryzji, lecz raczej pokazać problem'. Jeśli poświęcamy nasz czas na wyszkolenie psów, wydajemy pieniądze na wyjazd na konkurs, to niech walka toczy się uczciwie! Wiem, że są prawdziwe oznajmiacze- tylko tropowce. Na przykład labrador BEA Piroskafalvi. Z opowieści sygnalisty, który stał na końcu ścieżki: pies ma zawieszony wisiorek Hegendorfa. Odnajduje dzika, po czym, opierając o niego głowę, chwyta wisiorek w zęby i wraca do menera i sędziów. To wszystko jest jednak tylko do wykorzystania na konkursie. Pozdrawiam wszystkich miłośników pięknej pracy psa myśliwskiego! Autor: Jeger godzina: 17:28 Nie przeceniałbym bym zbytnio zalet cechy oszczekiwacza na polowaniu zbiorowym u dzikarzy. Ta cecha jest tak rzadka u psów, że nie powinno się jej brać pod uwagę przy ocenie pracy dzikarza. A trochę poza tematem, to podobało mi się zdanie Dembinioka, że psy oznajmiające myśliwemu głosem odnalezienie martwego zwierza powinno się nazywać OGŁASZACZAMI, a nie OSZCZEKIWACZAMI. Oszczekiwaczem jest każdy pies który oszczekuje zwierza – w gonie, żywego, czy martwego. Moim zdaniem ogłaszanie jest cechą dziedziczną opartą na silnym instynkcie stadnym (pies wzywa osobnika alfa do odnalezionej zwierzyny). Może być też cechą wyuczoną, opartą na bojaźni psa na widok znalezionego zwierza. Bo niby jak się uczy ogłaszania? Bieg dzika na linkę i ruszanie nim, prąd podłączony do dzika podczas gdy pies zaczyna szarpać ... Chodzi o to aby pies bał się martwego dzika, podobnie jak boi się dzika żywego... Tylko kiedy pies poczuje zew polowania i ucho dzika w pysku, nauka potrafi pójść w las...:) Tak bywa u młodych psów, które z początku ogłaszają, bo się boją, a jak tylko skubną dzika, to dopadają do martwego i szarpią... I już jest po ogłaszaczu. Chciałbym widzieć ogłaszcza wyuczonego albo instynktownego przy martwym dziku, w sytuacji kiedy dopada go (dzika) i szarpie 6 innych psów.:) Także cecha ogłaszacza jest złotą cechą u tropowca, nie koniecznie u dzikarza. Psa na konkursach powinna weryfikować przede wszystkim zagroda i nie dziwię się, że właściciel psa może poczuć się skrzywdzony, kiedy jego pies pięknie wypadł na zagrodzie, a w sumie zostaje gorzej oceniony niż ten, który jest ogłaszaczem lub ciut lepiej wypadł na ścieżce. Należy sobie zadać pytanie – co jest najważniejsze w polowaniu na dziki? Tylko, żeby cechy dzikarza weryfikowała zagroda, muszą być kompetentni sędziowie. Nie wiem...chciałbym wejść w skórę sędziów, którzy w życiu nie mieli psa dzikarza, nie mówiąc już o polowaniu z nim w nagankach, a np. oceniają konkursy dzikarzy.:) To tak, jak ja miałbym oceniać pracę wyżła, jak nawet stójki nie widziałem na żywo..:) No – ale piszę to ogólnie, żeby nie było że ten, który smary kynologiczne dopiero spod nosa wyciera, już się bierze za krytykę..:) A na polowaniu zbiorowym do poszukiwania postrzałów powinno się używać innych psów niż te, które chodzą w nagance. Te są zazwyczaj zbyt zmęczone i zbyt dużo mają adrenaliny we krwi aby spokojnie myśleć przy tropieniu. Z doświadczenia wiem, że mało jest takich sytuacji na polowaniach zbiorowych, kiedy pies będący ogłaszaczem, a jednocześnie chodzący w nagance, mógłby się przydać do odnalezienia martwego zwierza. Żywego głoszą przeważnie wszystkie, a jak pada strzał, to jest mała przerwa w szczekaniu, potem - kiedy zapisuje testament- ujadanie i szarpanie przerywane pojedynczymi szczęknięciami i warczeniem kiedy już nie żyje. W takich przypadkach nie ma problemu ze zlokalizowaniem strzelonej zwierzyny – sam myśliwy wskazuje miejsce lub naganka lokalizuje je „na słuch”. Zdecydowanie więcej jest przypadków, kiedy dzik wraca do miotu ranny, albo kładzie się zaraz za miotem postrzelony (gdy psy go nie prowadzą bezpośrednio). Wtedy najlepsze są psy bystre, których wszędzie pełno, bo te najszybciej głoszą postrzałka. Takich przypadków pamiętam sporo, kiedy odzywa się jeden pies, a za chwilę na rannym dziku siedzą już wszystkie. Z resztą – to nie tylko przy postrzałkach, ale przy dzikach, które często śpią sobie smacznie, a przy których przechodzi naganka z psami. Są takie psy co przejdą, a są takie, które powęszą, powęszą i już słychać szczekanie oznajmiające, że są dziki. I takie psy są najlepsze na dziki, a nie ogłaszacze. Szybkie odnalezienie, głoszenie, nieustępliwość, zawziętość – to są podstawowe cechy dzikarzy. Pewnie – bywało, że pies np. zniknął na dłuższy czas i wszyscy stoją w przerwie i nasłuchują, czy czasem nie słychać jak szczeka. A jak wraca, to mu się sprawdza pysk, czy czasem nie ma na nim farby. Ale czy to jest jego zadanie i czy można mieć wszystko? Cecha ogłaszcza na polowaniu zbiorowym to marginalna zaleta, która nie ma żadnego znaczenia na wyniki polowania. To tak jakby broń grawerowana miałaby być lepsza od nie grawerowanej – jeśli już o złote myśli chodzi.:) DB Jeger DB Jeger Autor: Hania godzina: 21:55 ad Diana Jak wszyscy mogli usłyszeć w Manowie na zakończenie konkursu ekipa sędziowska, która szła z Bajką miała trochę inna zdanie na temat tego "oszukiwania". Podobnie w Niecieczy. I nie rozumiem dlaczego Bea aportując jest prawdziwym oznajmiaczem a pies robiący to w inny sposób jest według Ciebie "oszukańcem"? Zawsze mi się wydawało, że jeżeli pies ma wrodzone tendencje do oznajmiania to należy te tendencje wykorzystać - jeżeli oznajmia sam w jakiś określony sposób to to utrwalić a nie na siłę próbowac czegoś innego. Bajka nie stała się oznajmiaczem "nagle". Jest nim od paru lat, ale nie było to wykorzystywane na konkursach, a tylko na polowaniach. ad Grzmilas Giną nie tylko dobre psy. Tyle, ze o tych dobrych więcej się mówi. Autor: Grzmilas godzina: 23:15 Jeger zgadzam się z Tobą !!! Ale .... ; ) Masz super wenę twórczą (współczuje żonie ; ). Jeśli tak spojrze wstecz, to oszczekiwanie (ogłaszanie) było wykorzystane na ok. 20 zbiorówkach dokładnie 4 razy !!! (w tym 3 razy na jednym polowaniu zbiorowym) Mam w domu jeszcze Kogoś - stąd muszę kończyć ; ) Zresztą wszystko już napisałeś. DB |