![]() |
Wtorek
12.05.2009nr 132 (1381 ) ISSN 1734-6827 Dyskusje problemowe Temat: Selekcja na polowaniu dewizowym Autor: kurp45 godzina: 08:07 W moim obecnym kole nie ma polowan dla mysliwych zagranicznych..no i nie ma podobnych problemow..Kola , ktore decyduja sie na sprzedaz koziolkow tudziez innej zwierzyny mysliwemu zagranicznemu musza liczyc sie z tym ze ten nie przyjechal tylko poogladac ale strzelic cos co go naprawde interesuje..Placi i wymaga co jest zrozumiale..Jezeli zawiedzie sie to wiecej nie przyjezdza i szuka korzystniejszej oferty..Nie rozumiem calkowicie tych zali w wypowiedziach kolegow..Cos za cos..Albo sprzedajemy zwierzyne ,albo polujemy sami i po problemie..Ja traktuje sprzedaz polowan jako zlo ( konieczne lub nie)..Trzeba wybrac :chce miec bulke czy chce zjesc bulke..Pozdrawiam.. Autor: saampek godzina: 16:42 W sąsiednim kole na podprowadzającego wybrano myśliwego bez broni (karany za przestępstwa z bronią ) czyli niepolującego.Komisja mogłaby go karać zawieszeniem do woli. Nie bardzo rozumiem nad czym tak ronimy łzy. Wielokrotnie udowodniono ,że selekcja którą od lat na karmią nie ma żadnego praktycznego wpływu na jakość trofeów nawet gdyby była prowadzona rygorystycznie a coż dopiero przy takim nieprzestrzeganiu. Jak słusznie zauważył jeden z forumowiczów trofea Szwedzkie gdzie nie prowadzi się żadnej selekcji wcale nie są gorsze od Polskich .Szkoda tylko , że łowiska pozbawiane są najlepszych sztuk już w maju .No ale dewizowcy chcą polować w nieprzestrzelanym łowisku. Autor: Krzychu22 godzina: 18:51 Witam. Pozwólcie ze przedstawię swój punkt widzenia odnośnie polowań dewizowych. Polowanie dewizowe w moim mniemaniu to nic innego jak grabież własnego łowiska. Zasady selekcji, jakie obecnie mamy może nie są idealne, ale są i być (jakieś powinny) bo bez nich to była by czysta dzicz jak to mawia nasz łowczy. Skoro my możemy być karceni za złe odstrzały to niech pan dewizowiec dodatkowo płaci za naganny odstrzał, bo czerwień go i tak nie obowiązuje. Koło, w którym poluje nigdy nie słyszało ani nie widziało dewizowca i chwała za to naszemu zarządowi. Jednak w sąsiednich kolach nie jest już tak różowo, miło i pięknie i oto kilka przykładów: Przykład 1. Przyjeżdża pan dewizowiec na byka. Podprowadzający jest leśniczy, zasiadają na ambonie na wybranego przez leśnika byka. Pojawia się byk 14- obustronnie koronny nie do zdjęcia. Leśnik mówi dewizowcowi, że tego nie strzelamy. Dewizowiec pyta się czy może popatrzeć przez lunetę, bo zapomniał lornetki. Oki, odpiera leśnik, po czym następuje strzał a byk pada… Przykład 2. Przyjeżdżają dewizowcy na dziki. Dewizowców interesują tylko grube odyńce… Polowania zbiorowe na dziki są prowadzone przez trzy dni bez efektów. Zadowolenie stopniowo spada zagranicznych gości, więc zabierani są na nocne polowania przy nęciskach. W końcu jednemu udaje się położyć grubego dzika (sęk w tym ze była to locha). No, ale biznes to biznes… Przykład 3. Dwóch dewizowców przyjeżdża na rogacze. Strzela 14 sztuk w 3 dni, o kryteriach selekcji nie będę pisał, bo nie ma sensu. A swoja drogą ciekaw jestem, jaki jest rekord strzelenia ilościowego kozłów w ciągu jednego dnia przez dewizowca? Przykład 4. To, co najbardziej mnie boli. Polowania zbiorowe dewizowe, ale to wątek na osobną dyskusje… Pozdrawiam i Darz Bór! Autor: kolo61 godzina: 19:34 Witam! Uważam, że zasady obowiązujące krajowych członków PZŁ, powinny obowiązywać także polujących obcokrajowców. Nie widzę potrzeby ulgowego traktwania gości tłukących zwierza "jak leci". Ewentualne żale i utyskiwania, też nie na miejscu- bo skoro decyzja podjęta o organizacji tego rodzaju polowania w kole, skoro przyjechali "strzelcy" z TĄD lub STAMTĄD- to tak jak pisze jurek123- płacę i wymagam- a że zasadą jest właśnie brak zasad w stosunku do tych gości, więc nie dziwota. DB. Autor: szunaj godzina: 21:25 Jesli kolo nie bedzie mialo dewizowcow a szkody i wydatki beda przekraczaly dochod, to jedynym rozwiazaniem jest podniesienie skladek. Wtedy prawdziwych mysiwych nie bedzie stac na uprawianie hobby, a zostany tylko "mysliwi", dla ktorych zwierzyna ma oczy, uszy, nogi itd. O etyce i kolezenskosci nie wspomne. No, ale ich bedzie stac na swoje hobby. Chcac utrzymac skladki na poziomie dla normalnie zarabiajacych mysliwych dewizowcy sa zlym koniecznym. Wyjsciem bylo by wprowadzic skladki procentowo od zarobkow. Ale jak to zrobic, przeciez wszyscy jestesmy "rowni" DB Autor: Kazimierz Szumski godzina: 22:34 Czy uważasz, że w biznesie nie obowiązuje etyka? nie można zarabiać sporych pieniędzy etycznie? czy wg. Ciebie na etykę stać tylko gołodupców? Pozdrawiam Autor: Piotr Gawlicki godzina: 23:47 Tak o polowaniach dewizowych w moim kole pisałem w 2003 r., czyli 6 lat temu: - jeden post (forum.lowiecki.pl/read.php?f=15&i=8838&t=8821) - drugi post (forum.lowiecki.pl/read.php?f=15&i=9072&t=8821). Co sie zmieniło w kole od tamtego czasu? 1. Nie zamykamy obwodu przed polowaniem dewizowym; 2. W tym samym czasie co myśliwi zagraniczni, polują również członkowie koła, co najwyżej gości zapisujemy na więcej niż 1 rejon polowania, a członkowie koła polują na pozostałych rejonach; 3. Goście i członkowie koła dobrze się znają, bo przyjmujemy tylko tych samych myśliwych; 4. Coraz większe znaczenie dla członków koła ma przyjazd tych właśnie gości, już kolegów myśliwych z zagranicy, niż dochód z polowania. Jeżeli goście w danym roku nie mogą przyjechać, dewizówka się nie odbywa. Z postów wynika, że dewizówki w innych kołach to pęd do kasy, łamania zasad, strzelanie co popadnie i "klient nasz pan, płaci więc rządzi". Jeżeli tak jest, to po prostu winne są same koła i ich członkowie, a dewizówka wtedy to "zło konieczne". W moim kole to przyjemność dla obu stron. Sadzę, że głowną przyczyną negatywnego przebiegu polowań dewizowych w wielu kołach jest nie docenianie własnej wartości, że my gorsi, bo oni mają kasę i dla tej kasy musimy być spolegliwi, łamiąc zasady, którymi na codzień kierują się nasi myśliwi. Mam okazje sam bywać "dewizowcem" za granicą. Tam żaden myśliwy, gość z zagranicy, nie jest inaczej traktowany jak myśliwy miejscowy. Obowiązują go te same zasady, obowiązki, ograniczenia, etc., co myśliwego lokalnego. To, że jest inaczej w Polsce, to ewenement, z którego co bardziej cwani goście korzystają, a nasi myśliwi zrażają się przez to do dewizówek. Ale jeżeli jest jak opiałem w nagłówkowym poście w tym temacie i PZŁ przez palce patrzy na trofea dewizowców, to czemu się dziwić, że w kołach na wszystko się gościom pozwala, szczególnie, że ciągle jeszcze nawet groszowa kasa do kieszeni członka koła może czynić cuda. |