Poniedziałek
21.01.2008
nr 021 (0904 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: łowiska komercyjne - za, czy przeciw?

Autor: cedan  godzina: 00:32
ad. Spring Rzeczywiście, piszę może zbyt obszernie, ale staram się przytoczyć jak najwięcej "dowodów". Nie chodzi mi o to, żeby robić "zmiany" dla samych zmian, ale z uwagi na to, że sytuacja w łowiskach polnych jest dramatyczna w całej Polsce i o zgrozo, nikt się tym nie zajmuje i nie przejmuje! Niby wszyscy o tym wiedzą i odczuwają na własnej skórze, ale nikt nic w tym kierunku nie robi, ani nasze łowieckie władze, ani sami myśliwi. Tak jak sam napisałeś: "połóżmy się i czekajmy na zmiany"! Typowa pomroczność jasna... ! Ja wiem, że piszę o sprawach niewygodnych, być może komuś to nie odpowiada, ale nie dbam o to! Poluję od 1974 roku, widzę co się dzieje i nie mogę przechodzić koło tego obojętnie tym bardziej, że z takimi samymi zjawiskami mieli do czynienia Niemcy i skutecznie opanowali problem. Nie znam "szczegółów technicznych" ich sukcesu, ale znany jest nam wszystkim ich efekt końcowy. Ja sam nie jestem w stanie nic zrobić, ale dla spokoju myśliwskiego sumienia "biję w dzwon trwogi", może ten głos ktoś usłyszy... . ad. Jurek123 Powołując się na Profesora Jezierskiego dokładnie wskazałem o jakie opracowania chodzi i cytaty ująłem w cudzysłowie. Sytuacja pod Warszawą jest rzeczywiście specyficzna, bo chodzi zapewne o dobre ziemie przeznaczone pod uprawę warzyw, które o tej porze czekają w "ostrej skibie" na nowy sezon uprawowy. Zgadzam się z tym, że rozważania Profesora są bardzo teoretyczne i że życie jest znacznie bardziej skomplikowane, ale nie zwalnia to Ciebie Kolego i mnie, od poszukiwania dróg wyjścia z tej niewesołej sytuacji, dotyczącej nie tylko "Twojego" łowiska. Kolego Jurku123, chciałbym być dobrze przez Ciebie zrozumiany, że nie szukam dziury w całym, ale robię to co naprawdę jest konieczne i proszę wszystkich którzy postrzegają ten problem o wspólną próbę uporania się z nim. Jeśli mój głos "polegnie", to i tak nikt na tym nie skorzysta, ale ja będę miał przynajmniej czyste sumienie... . Serdecznie Was pozdrawiam i Darz Bór!

Autor: Spring  godzina: 05:25
Ad. cedan Dlatego, ze nie znam profesora Wlodzimierza Jezierskiego rzucilem okiem w internet i tam pechowo trafilem na propozycje profesora dotyczaca zmian funkcjonujacego systemu nauki i stopni naukowych. Biorac pod uwage to, ze profesor jest specjalista od zwierzyny dzikiej, to mozna zauwazyc, ze ma wyjatkowy "ciag" na zajmowanie sie zmianami organizacyjnymi roznych systemow, a przeciez istnieja profesorowie od systemow i powinni byc od niego lepsi. Pisze to, nie po to by sie czepiac, ale dlatego, ze czytalem "wierszowke" prof. Bobka o potrzebie zmian, a teraz znowu Ty omawiasz "wierszowke" prof. Jezierskiego. Dlaczego pisze o "wierszowce", bo zajmuja sie obaj tym na czym sie nie znaja, zamiast nam niespecjalistom, powiedziec co konkretnie zrobic dzisiaj, jutro i pojutrze by powstrzymac ciagly spadek ilosci zwierzyny drobnej, co zrobic, oznacza jakich dokonac fizycznie czynnosci hodowlanych. Natomiast to, ze trzeba cos zrobic wiem bez profesorow, ale wlasnie nie wiem co! i tu lezy pies pogrzebany. Obawiam sie jednak ze profesorzy tego tez nie wiedza, kiedy tego nie napisali, dodam, ze nie interesuja mnie nierealne opowiadania ktore nie uwzgledniaja aktualnej sytuacji formalno-prawneji ani sytuacji fizycznej na polskich polach, tego ze w Polsce jest 1,8 miliona gospodarstw rolnych powyzej 1ha, ze sposob nawozenia i uzywania roznych srodkow jest taki jaki jest, ze nikt tej sytuacji nie zmieni przynajmniej przez kilkanascie lat, ze jest ok. 7mln psow, ze kilka milionow tych psow sieje nocami spustoszenie na polach, ze wszyscy dostali swira na punkcie chronienia zwierzat i ptakow ktore ochrony nie wymagaja bo potrafily przetrwac pomimo wczesniejszego tepienia, itp. i itd. Reasumujac, czarno widze, a opowiesci majace charakter bardzo ogolnie zarysowanych tez ktore jeszcze zakladaja wydumane warunki formalno-prawne dzialaja mi ujemnie na system nerwowy, chce od naukowcow dowiedziec sie co zrobic na polu w obecnej sytuacji, a nie jak Polske przeniesc w warunki np. Niemiec, bo to jest nierealne. Pzdr.DB

Autor: cedan  godzina: 19:38
ad.Spring Myślę, że zbyt surowo oceniłeś Profesora Jezierskiego, poza tym w internecie jest kilku Włodzimierzy Jezierskich, zresztą mniejsza o to. Profesor jest autorem wielu naukowych publikacji z dziedziny łowiectwa z którymi całkowicie się utożsamiam, dlatego pozwoliłem sobie na cytowanie Jego poglądów. W jednym ze swoich wcześniejszych wpisów /19.01.08 r./,dosłownie przytoczyłem sugestie Profesora co do tego, co należy zrobić: wyraźnie zmniejszyć powierzchnię polnego obwodu łowieckiego,, stworzyć warunki do dopływu do gospodarki łowieckiej kapitału, stworzyć sytuację rzeczywistego zainteresowania właścicieli gruntów wpływami z łowiectwa, stworzyć system rzeczywistego nadzoru państwowego nad sterowaniem liczebnością populacji zwierzyny w łowiskach polnych, / to są świetne tematy do dyskusji na Forum a również do przedstawienia własnych sugestii/. Są to bardzo konkretne propozycje, ale niestety sam Profesor ich nie wdroży w życie, bo nie jest to Jego zadaniem wystarczy, że wskazał drogę. Jak sam napisałeś "zależy to od woli politycznej". Związane byłoby to jednak z pewnymi zmianami na których z pewnością ucierpiałaby "wierchuszka" PZŁ ale nie tylko, a jak sam napisałeś "nie będzie podcinać gałęzi na której siedzi". To ona powinna wystąpić z takimi inicjatywami, bo ma tzw. "legitymację prawną". My możemy jedynie płacić składki, cicho siedzieć i narzekać jedynie na Forum. Oto i masz odpowiedź. Przeciwwagą może być jedynie silna inicjatywa oddolna, lub jakiś nieoczekiwany "strzał z boku" który zawsze może sie zdarzyć. Jeśli chodzi o inicjatywę oddolną, to zależy ona od zrozumienia sytuacji w szerokiej masie myśliwych, a jak z tym jest, to również masz odpowiedź czytając niniejsze Forum. Masz całkowitą rację, że ktoś powinien nam wytłumaczyć i przekonać co powinniśmy robić na poziomie KŁ, aby zatrzymać niekorzystne procesy. Mało tego, ten "ktoś" powinien również doprowadzić do ustawowego zlikwidowania plag które trapią łowiectwo, o których bardzo rozsądnie sam piszesz. Ale kto to ma być, skoro nikt tym się nie chce zająć? Oto jest pytanie i oto jest dylemat.... ! Czy to jest jasne !? Serdecznie Cię Kolego pozdrawiam.

Autor: cedan  godzina: 20:22
ad.Spring Myślę, że zbyt surowo oceniłeś Profesora Jezierskiego, poza tym w internecie jest kilku Włodzimierzy Jezierskich, zresztą mniejsza o to. Profesor jest autorem wielu naukowych publikacji z dziedziny łowiectwa z którymi całkowicie się utożsamiam, dlatego pozwoliłem sobie na cytowanie Jego poglądów. W jednym ze swoich wcześniejszych wpisów /19.01.08 r./,dosłownie przytoczyłem sugestie Profesora co do tego, co należy zrobić: wyraźnie zmniejszyć powierzchnię polnego obwodu łowieckiego,, stworzyć warunki do dopływu do gospodarki łowieckiej kapitału, stworzyć sytuację rzeczywistego zainteresowania właścicieli gruntów wpływami z łowiectwa, stworzyć system rzeczywistego nadzoru państwowego nad sterowaniem liczebnością populacji zwierzyny w łowiskach polnych, / to są świetne tematy do dyskusji na Forum a również do przedstawienia własnych sugestii/. Są to bardzo konkretne propozycje, ale niestety sam Profesor ich nie wdroży w życie, bo nie jest to Jego zadaniem wystarczy, że wskazał drogę. Jak sam napisałeś "zależy to od woli politycznej". Związane byłoby to jednak z pewnymi zmianami na których z pewnością ucierpiałaby "wierchuszka" PZŁ ale nie tylko, a jak sam napisałeś "nie będzie podcinać gałęzi na której siedzi". To ona powinna wystąpić z takimi inicjatywami, bo ma tzw. "legitymację prawną". My możemy jedynie płacić składki, cicho siedzieć i narzekać jedynie na Forum. Oto i masz odpowiedź. Przeciwwagą może być jedynie silna inicjatywa oddolna, lub jakiś nieoczekiwany "strzał z boku" który zawsze może sie zdarzyć. Jeśli chodzi o inicjatywę oddolną, to zależy ona od zrozumienia sytuacji w szerokiej masie myśliwych, a jak z tym jest, to również masz odpowiedź czytając niniejsze Forum. Masz całkowitą rację, że ktoś powinien nam wytłumaczyć i przekonać co powinniśmy robić na poziomie KŁ, aby zatrzymać niekorzystne procesy. Mało tego, ten "ktoś" powinien również doprowadzić do ustawowego zlikwidowania plag które trapią łowiectwo, o których bardzo rozsądnie sam piszesz. Ale kto to ma być, skoro nikt tym się nie chce zająć? Oto jest pytanie i oto jest dylemat.... ! Czy to jest jasne !? Serdecznie Cię Kolego pozdrawiam.

Autor: jurek123  godzina: 20:38
Kolego cedan Po przeczytaniu pierwszych trzech wniosków profesora mozna powiedzieć że profesor jest zwolennikiem prywatyzacji łowiectwa poprzez zmniejszenie obwodów bo te dla prywatnego są za duże, ,dopuszczenie tworzenia prywatnych obwodów przez właścicieli ziemi prywatny wykup dzierżawy przez ludzi mających pieniądze i nadzór państwowy tak jak to jest np w USA. Sprytnie pomyślane i ułożone w piekne zdania bo nigdzie o prywatyzacji ani słowa. Co z całą reszta polujących profesora nie interesuje. Pozdrawiam.

Autor: cedan  godzina: 20:59
ad. jurek123 Mam nadzieję drogi Kolego, iż nie podejrzewasz mnie o to, że mogę zostać nabywcą takiego obwodu ale gdyby tak, to muszę Cię rozczarować: nie stać mnie na taki luksus ! Niestety Profesor nie rozwinął swoich wniosków a nie wypada mi odpowiadać za Niego. Wobec powyższego bez żadnego podstępu, rozprawiania o horyzontach czasowych, habitatach, strukturach wiekowych populacji i areałach osobniczych, powiedz mi w "krótkich, żołnierskich słowach", co należy zrobić aby ożyły "pustynne", polne obwody. Bo jakaś rada na miły Bóg, musi się znaleźć !! Chętnie posłucham również rad innych Kolegów, bo takiej opcji aby o tym nie mówić, nie przewiduję !! Serdecznie Cię pozdrawiam.

Autor: jurek123  godzina: 21:31
Kolego cedan .Nie podejrzewam tu nikogo tylko potrafię czytać i analizować .Czym wytłumaczyć zmniejszenie obwodów,dopuszczenie kapitału,stworzenie rzeczywistego zainteresowania właścicieli gruntów wpływami z łowiectwa. Przeciez to wypis wymaluj inny model gospodarki tyle że prywatnej a nadzór nad nią ma sprawować administracja państwowa.Ja sie tej administracji boję najbardziej.Dziś tez administracja państwowa bierze od nas myśliwych haracz w postaci tenuty dzierzawnej to raz a drugi raz PZŁ.Płacimy na dwóch nadzorców i nikomu do głowy nie wpadnie by te pieniadze przeznaczyć na ochronę łowiska.Kazdy bierze swoje i powiada hodujcie a bedziecie mieli.Hodujcie pod warunkiem że nie wolno wam nic ruszać ,mozecie tylko wpuszczać zające lub kuropatwy.Chocholi taniec.Pozdrawiam

Autor: jurek123  godzina: 21:32
Kolego cedan .Nie podejrzewam tu nikogo tylko potrafię czytać i analizować .Czym wytłumaczyć zmniejszenie obwodów,dopuszczenie kapitału,stworzenie rzeczywistego zainteresowania właścicieli gruntów wpływami z łowiectwa. Przeciez to wypis wymaluj inny model gospodarki tyle że prywatnej a nadzór nad nią ma sprawować administracja państwowa.Ja sie tej administracji boję najbardziej.Dziś tez administracja państwowa bierze od nas myśliwych haracz w postaci tenuty dzierzawnej to raz a drugi raz PZŁ.Płacimy na dwóch nadzorców i nikomu do głowy nie wpadnie by te pieniadze przeznaczyć na ochronę łowiska.Kazdy bierze swoje i powiada hodujcie a bedziecie mieli.Hodujcie pod warunkiem że nie wolno wam nic ruszać ,mozecie tylko wpuszczać zające lub kuropatwy.Chocholi taniec.Pozdrawiam

Autor: Andrzej Skawiński  godzina: 22:09
A może by tak: Koło łowieckie jest klubem skupiającym myśliwych, którzy chcą wspólnie spędzać czas, m.in. razem polując. Składka jest oczywiście ustalana na realnych zasadach, tak by każdy kto ma zamiar być wprowadzony do klubu i zostać jego członkiem, mógł bez trudu ją wnosić. Oprócz składki klubowej może być np. kwota "x" zł jako wkład w środowisko przyrodnicze, z którego zasobów będziemy w znaczący sposób korzystać. Klub posiada wydzierżawiony od państwa teren o określonej powierzchni, na którym członkowie klubu mogą spełniać swoją pasję łowiecką. By spełniać swoją pasję muszą wykupić, za symboliczne grosze, w urzędzie administracji państwowej licencje( odstrzały) na określone gatunki zwierzyny i na określone ilości. Np. w gminie mógłby to być urzędnik , który w zakresie swych obowiązków gminnych byłby też przeszkolony i działający na rzecz Ministerstwa Środowiska. Taka licencja traciłaby ważność na koniec każdego roku kalendarzowego. Zwierzyna stanowi nadal własność państwa. Mając licencję, myśliwy ma prawo z godnie z nią na odstrzelenie zwierzyny. Ustrzeloną zwierzyną przekazuje dla państwa, które w obrocie handlowym uzyskuje określone wpływy lub odkupuje ją od państwa na zasadach jasnych i klarowych za określone pieniądze na własne potrzeby. Myśliwy nie ma prawa wprowadzać upolowanej zwierzyny w obrót handlowy ani jej odstępować za pieniędze. Może ją oddać komukolwiek ale bezpłatnie. Skłusowanie ma być karane olbrzymimi grzywnami Wpływy z tej zwierzyny są przeznaczane na gospodarkę łowiecką pod nadzorem (dzisiaj) Ministerstwa Środowiska i tylko to ministerstwo ma prawo tymi pieniądzmi dysponować i tylko na gospodarkę łowiecką. Zamiast społecznych, różnego autoramentu strażników, powołani są funkcjonariusze służb ochrony zwierzyny z bardzo szerokimi uprawnieniami, nieprzekupni i stojący na straży przestrzegania zapisów prawa o łowiectwie przez wszystkich ( nie tylko przez myśliwych). Zasób pieniędzy ze składek plus uzyskane przychody z upolowanej zwierzyny wystarczy nawet na pokrywanie szkód w uprawach. Jednak i tu jest wyjście. Rolnicy mają obowiązek ubezpieczać się od szkód poczynionych przez zwierzynę i Ministerstwo a raczej Państwo też musi mieć taki obowiązek. Musi ubezpieczyć się by nie płacić za szkody powstałe z winy zwierzyny stanowiącej własność państwa. Korzyści: Znika niepotrzebna czapa znad klubów. Dziś zgarniająca prawie 300 000 000 zł i nic nie dająca myśliwym, państwu, przyrodzie. Znikają w większości chorzy na władzę prezesi i łowczowie kół. Są kolegami w klubie. Leśnicy nie nakładają kontrybucji za nieodstrzelone jeleniowate i niby wielkie szkody w lasach. Znika kłusownictwo wśród myśliwych. Tania licencja i tanie odkupienie zwierzyny ustrzelonej opłaca się bardziej niż ciche jej kradzieże. I wiele jeszcze innych korzyści. Pozdrawiam DB

Autor: r_andrzej  godzina: 22:20
Andrzej Skawinski To funkcjonuje w czesci kantonow Szwajcarii. Od dawna. U nas nie do pomyslenia. Wiesniacy wydajac licencje wola swoich. A gdzie by sie podziala warszawka ?

Autor: staszlow  godzina: 23:01
Kol. Andrzej Skawiński ,,Znika kłusownictwo wśród myśliwych" - nie no w takie bajki nie uwierzę. Kolega raczy sobie żartować. W naszym kraju, wsród naszych ,, kolegów". Pozdrawiam realnie. Darz Bór

Autor: 192326w  godzina: 23:10
Hmmm........ Kruk i gawron sa w Niemczech pod ochrona gatunkowa. Wrona.....od kilku lat poluje w Niemczech. Bylem swiadkiem strzelenia 2 (dwoch) wron. Wrona zreszta sie "konczy" ale to inna historia. http://www.egun.de/market/item.php?id=1625582&PHPSESSID=d922bf72aabceb32eb35f629f13c7645#img D.B.