Piątek
13.11.2009
nr 317 (1566 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: Co zrobić?

Autor: szyper  godzina: 01:24
Ad Ala " coś w tej treści..... nie wiem ile to jest prawdą " W tej Twojej wypowiedzi ani kszty prawdy. Nie wiem skąd można czerpać taką wiedzę i jeszcze poddawać ją pod osąd forumowiczów. Powiem Ci tylko, że rolnik jest ograniczony w uprawie monokulturowej w okresie trzech lat jedynie: pszenicy, żyta, jęczmienia i owsa - jeśli chodzi o dopaty obszarowe (agencyjne - UPO ). Właściwie był tylko w tym roku, bo już w roku następnym to ograniczenie jako absurdalne przestaje obowiązywać. Jeśli chodzi o inne gatunki, to jedne można bez większej szkody uprawiać rok po roku przez kilkanaście lat, np. kukurydzę, inne 2 - 3 lata jest okresem granicznym - zboża, czy wreszcie dla pewnych upraw uprawa przez dwa lata po sobie wyczerpuję granicę maksymalnego ryzyka, np. rzepak, ziemniak, burak, itp. Pozdrawiam DB

Autor: Cyfra  godzina: 08:45
Sauer Choć cię nie trawię,ale w zupełności zgadzam się z tobą.

Autor: Rolnik  godzina: 11:06
To są sprawy do załatwienia, gdy działa się z wyprzedzeniem. Czy tylko x poluje na tym konfliktowym polu? Czy dzięki tej kukurydzy ma się przyjemność spotykać dziki w obwodzie? Kwota 6tys. zł to równowartość 10t. kukurydzy, a zatem ,,cirka ebaut" z 2-3 ha pasza na pół roku. Czy koło kupuje jeszcze więcej paszy? Czy dostaje ją za darmo? Czy ta kwota pokrywa w 100% szkody na polu ? Łatwo się mądrzyć gdy nie wybula się na uprawę 1 ha 3 tys.zł. Stąd dyskusja o modelu i o tym co komu i za ile. Gdyby trwał PRL z jego inną strukturą kosztów i przychodów regulowaną centralnie, problemu pewnie nikt by nie zgłaszał. Teraz jest inna perspektywa tak w mieście i na wsi. Kurczy się konsumpcja społeczna, każdy musi zadbać sam o siebie. Proste jak drut przed wiązaniem zbrojenia. DB

Autor: Jurek Ogórek  godzina: 16:15
tak jak mój przedmówca sądze że każdy powinien zadbać o siebie -czyli wynając chłopa co by kalichlorkiem dziki płoszył jak nie ma czasu sam sobie jako mysliwy upilnować uprawy Gdyby jeszcze uczestniczył w ochronie tejże uprawy stawiając kilka ambon wokół pola -to jak najbardziej szkody powinny byc mu pokryte Ale najłatwiej wyciągać łapy po kase od koła jednocześnie rżnąc mysliwego w wioskowej hierarchi - ale przecież nikt mu nie podskoczy bo zawszeć pięć glosów w kole i każdy prezes czy łowczy musi się z tym liczyć Mam odruch wymiotny jak słyszę że mysliwy od własnego koła żąda pieniędzy za szkody tym bardziej jak zauważył mój szanowny przedmówca "kurczy sie konsumpcja społeczna" i dobrze uprawiane szkody mogą przynieść lepszy zysk jak sprzedaż produktu końcowego

Autor: Szorstki_Yamol  godzina: 19:10
Hum.... Pamiętacie jak Staś Tarkowski uczył Kalego co to jest dobry a co to jest zły uczynek? U "rolników" tak często bywa... DB.

Autor: Jurek Ogórek  godzina: 19:23
ad Szorstki_Yamol-dlatego też przez stulecia nazywano ich "chamami" dodając czasami "zbuntowanymi"