Sobota
02.09.2006
nr 245 (0398 )
ISSN 1734-6827
Listy do redakcji
Lochy na rozkładzie :( autor: hoobs
Witam szanowną Brać. Od początku powstania www.lowiecki.pl jestem tu bardzo często, lecz dopiero teraz postanowiłem się zalogować i dzielić się swoimi spostrzeżeniami i uwagami. Krótkie 2 historie jakie mi się przydarzyły pozostawiam pod komentarze i oceny... a dotyczą one strzału do loch. Zaznaczam, iż jestem tego wielkim przeciwnikiem i locha na rozkładzie nie oznacza dla mnie triumfu czy udanego polowania... Oto, co się wydarzyło.

1. Zimowa zasiadka na dziki. Pełnia. 10 cm śniegu, kukurydzisko... Siedzę na ambonie na ścianie lasu. O 20:45 usłyszałem dziki na lesie. Kątem oka zobaczyłem sylwetki migające między drzewami. Oparłem kniejówkę, przygotowałem się do strzału. Widziałem, że dziki wyjdą na ok. 40 m, więc pomyślałem o możliwości oddania 2 strzałów - zmieniłem krotność lunety na 3,5. Dziki zaczęły wychodzić na pole: jeden, drugi, ..., szósty, siódmy... wszystkie takie same. Żerowały przy samej ścianie lasu. Dziwnym trafem wszystkie stały tyłem lub przodem na sztych. "Pierwszy, który stanie na blat - pomyślałem". Odjąłem lunetę od oka i zmieniłem na 10x. Złożyłem się ponownie. I w tym momencie zobaczyłem jak najbliższy dzik daje połeć. Krzyż "za ucho" - strzał. Szybki sms do kolegi, że strzeliłem dziczka około 40kg. Gdy doszedłem do dzika nogi mi się ugięły. Locha... Poluję 7 lat... niewiele, ale nie podpalam się na widok dzików, ręce nie drżą i nie strzelam pierwszego dzika jakiego widzę... Cóż, prawdopodobnie locha wyszła jako ostatnia, ciut bliżej niż pozostałe dziki i to w momencie, gdy zmieniałem lunetę z 3,5 na 10x... Brak doświadczenia, przypadek, błąd w sztuce łowieckiej????... Proszę o komentarze.

2. 14 stycznia zeszłego roku. Przedostatnia zbiorówka. Dziki w miocie. Stoję na lewej flance. Widok przed sobą słaby. Za plecami drągowina porośnięta podszytami... Strzał możliwy tylko na drodze. Nagonka dochodzi do linii, wielkie zamieszanie, dużo krzyku. Przez ułamek sekundy między drzewami widzę dzika wyskakującego z młodnika. Przez ten ułamek sekundy oceniłem biegnącego dzika na 40 kg, szybka decyzja. Posyłam kulę z kniejówki. Dzik w pełnym biegu zniknął w podszytach. Opuszczam broń i w tym momencie wyskakują warchlaki. Odruchowy strzał z breneki - warchlak koziołkując wpada w podszyty... Pierwszy dublet do dzików, ale bez satysfakcji... Pierwszy dzik - locha 45kg, warchlaki (było 4) po 11kg... Strzelałem do przelatka, jak mi się wydawało... Padła bardzo stara, wychudzona locha... Szkoda.

Ot, tyle na tematy smutne... Następnym razem napiszę o przyjemniejszych przygodach. Proszę kolegów o komentarze.
hoobs