DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: ANDY30-11-2006
Osy

Był to czas obfitych zlotów kaczych na ścierniskach oraz oczkach i stawach. Prawie codziennie bywałem w łowisku, urok bowiem tych łowów był magnesem zasłaniających zdrowy czasem rozum i dziwne spojrzenie Żony gdy sięgałem do szafki po strzelbę...

Zloty na ścierniskach były coraz słabsze, większość była już zaorana gdy łażąc na małym poletku spotkałem Jana. Znakomity strzelec i pasjonat oraz wyśmienity kompan posiadów przy ognisku wyraźnie był dziś podekscytowany i rzucając urywane słowa o dobrych zlotach na stawie w Zabawie szybko przebierając swymi długimi nogami skierował się w tamtym kierunku. Sam też mam dość długie swoje, ale ciężko mi było nadążyć. W końcu dotarliśmy na czas, było jeszcze całkiem jasno i zajęliśmy stanowiska od strony łąk.

Kończący się sierpień był ciepły i suchy i gdyby nie eskadry latającego tałatajstwa wieczór byłby całkiem przyjemny. Stałem spokojnie waląc się od czasu do czasu po twarzy w oczekiwaniu na nadlatujące dziesiątkami (wg zapewnień Jana) kaczki.

W pewnym momencie usłyszałem dźwięk dartego skrzydłem powietrza i zobaczyłem lecącą kucharkę. Nigdy do pierwszych kaczek nie strzelałem więc i tym razem nawet się nie złożyłem. Kaczka zrobiła okrążenie w kierunku pól i znikła w ciemnej już części nieba. Po chwili jednak zobaczyłem cień kaczki zmierzający idealnie w kierunku Jana. Była na dobrej wysokości i wyraźnie kierowała się na staw zamierzając planować. Kaczka schodzi lotem nurkowym na stanowisko myśliwego i nic się nie dzieje, żadnego strzału.

Znając Jana, który zawsze wszystko widział i żadna zwierzyna będąca w zasięgu strzału Mu nie uszła, czekałem spokojnie na efekt. Kaczka plusnęła o taflę wody a ja zdziwiony szukam stojącej na łące sylwetki, czemu nie strzelał?

W zapadającym mroku widzę dziwaczną złamaną i wymachującą rękami postać z dobiegającymi stamtąd zduszonymi okrzykami i przekleństwami jak biegiem rusza w szuwar. Jest sam, co się u diabła stało? Rzucam się w jego stronę i już będąc zupełnie blisko słyszę – sp..j stąd, nie podchodź i dalej ściska nogawki spodni rozcierając coś zawzięcie i wykonując coś w rodzaju tańca św. Wita...
Pytam szybko - co się dzieje - osy - niech je...

Trwa to sporą chwilę, ale w końcu wyłazi z traw i idzie w moją stronę wykonując jednak dziwne ruchy rękami w okolicy ciała tej najbardziej męskiej... Siada na łące i kopiąc butami zdejmuje portki wymachując nimi zawzięcie i z pasją. W końcu zaczyna gadać – stanął na łące i obserwował niebo, gdy coś zaczęło brzęczeć Mu pod nogami. Zaciekawiony odkrył, że stoi na otworze wylotowym gniazda ziemnych os. Obcasem zakrył otwór zakopując go ziemią. Nie wziął pod uwagę faktu, że to się zapadnie i cały rój wyleci w powietrze wpadając do drugiej nogawki...

Dusił poprzez spodnie łażące pod nimi owady, które kąsały mu dłonie i nogi atakując zresztą wszystko co odkryte. Miał dużo szczęścia, mogło się to skończyć o wiele gorzej niż zdeformowane opuchlizną oblicze i pożądlone nogi oraz dłonie.

W klejnoty go jednak na szczęście nie użądliły...




07-12-2007 23:26Dominikaheheheh :) no uśmiac sie można:) ale biedny to kolega był:)

Darz Bór
31-01-2007 19:45ANDYDriada,
'chłopak' miał wtedy ok. 50 lat . Co do reumatyzmu -sorry , nie wiem.
30-01-2007 18:09DriadaANDY !! To było świetne!! :D
Usmiałam się do łez!! :D
Chłopak przynajmniej reumatyzmu nie będzie mieć ;)
wsteczniaku- wolę nie wnikać ;)
Pozdrawiam serdecznie i czekam na więcej!! :D
01-12-2006 21:43Alej.....Andy, Redakcja nie zauważyła. Czyta pewnie tylko najlepsze opowiadania :-)))
01-12-2006 20:06ANDYJeśli już Redakcja czyćsi posty repetowane z jej własnej sprzętowej winy - to wszystkie . Nie tylko wybrane.
01-12-2006 13:39BrakarzAndy - mam wreszcie możliwość i warunki podziękować Ci za kolejne nietuzinkowe opowiadanie, sam przeżyłem podobną przygodę.Jak już wspominałem cały czas mam nadzieję, że kiedyś doczekam się Twych
opowiadań w wydaniu książkowym. DB! Piotr
01-12-2006 09:27Alej.....To taka trochę tragikomedia. Ja, w każdym razie, nie chciał bym być jej głównym bohaterem :-)
30-11-2006 19:53TrapperKomedio/pisarz? O tym nie wiedzialem. Super smieszne.
DB
30-11-2006 12:12wsteczniakNo, no. Tylko czekać jak jakaś dociekliwa Djana zada pytanie -
a jak długo trwa opuchlizna na klejnocie ?

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.