Wtorek
17.11.2009
nr 321 (1570 )
ISSN 1734-6827
Przepisy kulinarne
 Nalewka z węgierek
Przegląd artykułów z poprzedniego tygodnia09.11.2009 - 15.11.2009
Redaktorzy pisząPiątek 13.11.2009
„Dąbrowa” pod psem? autor: Stanisław Pawluk
W KŁ "Dąbrowa" w okręgu Biała Podlaska miały miejsca różne, trudno akceptowane w cywilizowanym społeczeństwie wydarzenia. Podjęto np. uchwałę nakazującą obcinanie lisom uszu, uchwałę wykluczającą członka za napisanie skargi do Rzecznika Praw Obywatelskich, albo nie wykonano wyroku sądowego przywracającego członkostwo Tomaszowi Rappe po niezasadnym wykluczeniu. A oto mamy kolejny przykład „koleżeństwa” a’la „Dąbrowa”

Nowy zarząd, pod prezesurą Antoniego Sacharuka, który na przestrzeni niespełna jednej kadencji radykalnie zmienił swój stan osobowy, odziedziczył po poprzednikach nie tylko bardzo dobrą i koleżeńską atmosferę, ale sporą ilość przyswojonych zasad, zwyczajów czy uchwał sprzyjających dobremu pojmowaniu łowiectwa przez członków koła. Jedną z takich ugruntowanych i stosowanych uchwał była ta, która nakazywała zwrot członkom koła części poniesionych kosztów na zakup rasowego psa, w kwocie do 300 zł. Wraz z objęciem prezesury przez Antoniego Sacharuka uchwała ta stała się narzędziem do wszczęcia kolejnego procesu sądowego koło „Dąbrowa, kontra członek koła. Koło to nigdy w swej historii nie zaliczyło takiej ilości spraw sądowych jakie za sprawą działań aktualnego prezesa zalicza. Członkowie coraz głośniej z sarkazmem stwierdzają, że na kolejną już sprawę do Sądu Okręgowego w Lublinie jedzie pełen autokar „dyżurnych świadków”, prawie etatowych adwokatów, których oprócz radcy prawnego z Zarządu Głównego przewinęło się już czterech, często występując niemal w komplecie na salach rozpraw.
więcej>>

OpowiadanieWtorek 10.11.2009
Fatamorgana autor: Urtica

Fatamorgana.

„Wiesz co widziałam kilka dni temu?” krzyknęła na mój widok koleżanka, kiedy spotkałyśmy się na jednej z naszych babskich posiadówek przy myśliwskiej nalewce: „Widziałam żurawie!”. Informacja niby zwyczajna, ale zważywszy na fakt, że grudzień się kończył się i wielkimi krokami nadciągał Sylwester, brzmiała jednak nieco dziwnie. „Żurawie odleciały dawno temu, a zawitają do nas koło marca” chciałam ściągnąć Jolkę na ziemię, bo wydawało mi się, że jako żona myśliwego i miłośniczka przyrody powinna takie rzeczy wiedzieć. „Też tak myślałam – powiedziała – ale uwierz mi, widziałam żurawie! Ty wiesz jak one szybko biegają?!” Nie wiedziałam, bo jak tylko udawało mi się je podejść na tyle, żeby złapać w obiektyw aparatu fotograficznego, natychmiast wzbijały się do lotu. Ale żeby uciekały na piechotę? Nie, tego nigdy nie widziałam. Lubiłam Jolkę i nie miałam nic przeciwko faktowi, że w grudniu widziała biegające po polu żurawie. Może skrzydła im zdrętwiały z zimna i nie mogły się wznieść? Może nie odleciały? A może już przyleciały? Ostatnimi czasy przyroda płata nam różne figle. Zostawiłyśmy sprawę żurawi, oddając się naszym babskim sprawom i wydawało się, że sprawa przyschła, żeby nie pewien fakt. Kilka dni później przyjechał znajomy i przywiózł mi w prezencie parę złotych bażantów. Wiem, że były ozdobą jego hodowli i nie mogłam się nadziwić, że teraz tak łatwo się ich pozbywa. „Przerzucam się na strusie, tak jak sołtys. Wiesz, że kilo mięsa strusia kosztuje ponad 80 zł??” Nie wiedziałam. I wcale mnie to nie interesowało. Nie miałam zamiaru ani kupować, ani tym bardziej jeść strusiny, - zastanowiło mnie coś innego. „Ile masz tych strusi?”- zapytałam. „Na razie cztery, ale będzie więcej” odparł znajmy zacierając ręce. „A sołtys?” – drążyłam temat udając zaciekawienie. „Aaaaa, on to nie wiem, bo kupił sześć, a cztery mu uciekły. Dwa złapał, ale reszta gdzieś się włóczy po polach.” Fakty skojarzyły się same: Bolkowie mieszkają niedaleko sołtysa, strusie udając żurawie biegały po jolczynym polu, więc koleżanka miała rację. Wzięłam do ręki słuchawkę, ale szybko zrezygnowałam z powiadomienia Jolki o swoim odkryciu. Przecież ona gotowa obrazić się na mnie, że jej nie uwierzyłam! Uśmiechnęłam się tylko w duchu; jutro polowanie, a wszędzie dookoła wsi obwody łowieckie koła z S., a to się ktoś zdziwi...
więcej>>

Moje polowaniePoniedziałek 09.11.2009
Nocne włóczęgi.... Część 1 autor: fousek
Wieczorne wyjście do łowiska stało pod wielkim znakiem zapytania. Wszystko zależało od pogody. W ciągu dnia nic nie zapowiadało, ażeby ulewny deszcz przestał padać, było pochmurnie, podmuchy wiatru były na tyle mocne, że skutecznie zniechęcały mnie do wyjścia w łowisko. Wydawałoby się, iż typowa listopadowa plucha ogarnęła szarością cały otaczający mnie świat. Wychodząc z pracy na papierosa błagalnie spoglądałem w niebo prosząc świętego Huberta o rozognienie tych gęstych chmur. Na myśl nasuwa się cały czas jedno pytanie - dlaczego jak jest pełnia zawsze musi być taka pogoda? O 18:00 jak co dzień skończona praca, i jakież było moje zdziwienie kiedy wychodząc na zewnątrz zauważyłem jasno świecące gwiazdy, na księżyc było jeszcze za wcześnie. Z usmiechem pojechałem do domu, myśląc już i planując gdzież to dziś się wybiorę. W domu szybka kolacja, herbata w termosie gorąca, kilka kanapek, lornetka, kniejówka kilka patronów. Jak pogoda wytrzyma do rana ja również powinienem.
więcej>>

Myśliwskie akcesoria
 delta optica titanium...
 Luneta WEAVER Classic...
 Pytanie o lunete
 ekspress Iż
 spodnie do wysokich b...
 Luneta szerokokątna
 lornetka Vortex
 SARNA +30.06+KULA
 SBT Sierra kaliber 8 ...
 Sztucer CZ 550 FS
 Półautomat kulowy FN ...
 Kolimator na Super Br...
 Sklep Wieluń...
 Przelew gotówki za gr...
 Na kaczki z wabikiem.
 Pytanie do użytkownik...
 zestaw Mannlicher .24...
 kevlar do zkk600/cz550
 Kula a zbiorówki...
 Noże
 To na allegro można k...
 Ustawienie sztucera d...
 Pomocy ! osłonka koli...
Psy myśliwskie
 Fakty i mity
 WNSZ REPRODUKTOR
 Udar u psa?
 Taki niesamowity g...
 Witam
 wyżlica szczenię do...
 Gończarki Kani debi...
 "Forumowa" polowacz...
 Dzik MORDERCA !!!
 Jagdterier pracując...
 CZY PIES KONKURSOWY...
 Memoriałowe reminis...
 "Forumowa" polowacz...
 WYŻEŁ NIEMIECKI KRÓ...
 Najlepszy Mener Wyż...
 Mam Ogara
Dzisiejsze wpisy na forum
www.lowiecki.pl
Opowiadanie
Czardasz autor: Urtica
Był pies i nie ma psa. Bez zbędnych słów, czułych pożegnań i dramatycznych scen. Jak odgłos gongu na bokserskim ringu zabrzmiał wyrok nieludzkiego lekarza:
- Koniec walki, pies się męczy, a ty razem z nim – oznajmił – nie bądź dzieckiem! Mimo, że odwróciłam głowę, zdążyłam uchwycić jeszcze ostatnie spojrzenie orzechowych oczu, pełne cierpienia i bólu. Tyle lat razem, tyle wspomnień, a teraz na zimnym stole, w niebieskawym świetle lampy, leży bezwładne, wychudzone ciałko mojego przyjaciela.
- Idź już, bo się popłaczę razem z tobą – jeszcze mokre od środka dezynfekcyjnego ręce popchnęły mnie delikatnie w kierunku drzwi. Akurat, nieludzki doktor i łzy, jakby miał się rozklejać nad każdym psem, kotem czy chomikiem, to nie miałby czasu na pracę. Przez kilka tygodni byliśmy z Czardaszem częstymi gośćmi w lecznicy, a zdarzało się, że w okresach nasilenia choroby doktor przyjeżdżał do nas, ściągany moimi błagalnymi telefonami. Z Czardaszem... z moim Czardaszkiem. Jak automat wychodzę z budynku, zimne powietrze uświadamia mi, że mam mokrą twarz. Łzy? Wsiadam do samochodu. Sama. Bezużyteczny otok zwinął się jak wąż, ciśnięty ze zbyt dużą siłą na siedzenie pasażera. Na JEGO siedzenie. Powoli jadę do domu, nie spieszę się, nie mam po co, powinnam przemyśleć kilka rzeczy, muszę się przyzwyczaić do tego, że nie mam już psa. Bajki o Kranie Wiecznych Łowów, końcu cierpienia zwierzęcia i tym, że jest mu teraz dobrze jakoś do mnie nie docierają. Myślę co jeszcze mogłam zrobić, żeby uratować mojego przyjaciela, czy jest coś o czym nie miałam pojęcia? O tej paskudnej chorobie, której nazwy początkowo nawet nie potrafiłam nawet wymówić, wiedziałam chyba wszystko, miałam świadomość, że Czardasz ma niewielką szansę, żeby z niej wyjść, a nawet jeśli, to kolejny jej atak i tak mi go zbierze. Ale jeśli jest jakaś nadzieja, lub choćby jej cień, to trzeba walczyć. No to walczyliśmy. On, ja i nieludzki doktor.

więcej>>
Dyskusje problemowe

Brak wpisów w tym wydaniu
Strzelectwo
 Bajkał MP-153
Ogłoszenia
Brak nowych ogłoszeń w tym wydaniu
Komentarze czytelników
... do felietonów
09:32 zxcvbad. surykatka surykatka została gwiazdą filmu i to nie bylejakiego - "Król lew" czy chcesz zostać gwiazdą tego forum jak politycy np Begier, Gadzinowski, Niesiołowski i inni tworzący folklor absurdu - jesteś na dobrej drodze.Tytuł:
„Dąbrowa” pod psem?
09:33 zxcvbfnek nie podlizuj się Pawlukowi każdy może się pomylić ja jestem wyrozumiały ale surykatka zaraz Cię obtańcuje za brak ......Tytuł:
„Dąbrowa” pod psem?
09:39 zxcvbad fenek i cytat z Pawluka powiem ci tak jak ci bliżej do muchy to twoja sprawa tylko nie rób sobie jaj z demokracji demokracja w sądzie to Temida z opaską na oczach wystarczy że sędzia jak człowiek pomyli się i gips gotowy pomyłki moga wynikac z różnych przyczyn np; kumoterstwa,braku możliwości dowodu zniszczonego lub schowanego a sprawiedliwość opiera się na prawie chodź czasami prawo nic wspólnego z logiką nie ma.Tytuł:
„Dąbrowa” pod psem?
20:16 fenekzxcvb! Były ZK to jedna drużyna. Stanisław M. to druga. Sędzia na boisku odgwizdał zwycięstwo byłego ZK! Twoja "demokracja" to kibice na stadionie. Ich krzyki i opinie niczego nie są w stanie zmienić, bo sędzia ma decydujący głos! Jaśniej nie potrafię! Wg Ciebie każdy wyrok sądu nie po Twojej myśli to krok wstecz i zamach na "boiskowo - kołową" demokrację! A jeszcze za chwilę dowiemy się że Ziemia jest płaska, a każdy inny pogląd to wymysły gejów i lesbijek! D.B.Tytuł:
„Dąbrowa” pod psem?
21:00 iz27jakiś literów lub literówa napisała: "surykatka surykatka została gwiazdą filmu i to nie bylejakiego - "Król lew" czy chcesz zostać gwiazdą tego forum jak politycy np Begier, Gadzinowski, Niesiołowski i inni tworzący folklor absurdu - jesteś na dobrej drodze" Pal licho błędy, ale raz - nie wiedziałem, że owe osoby są gwiazdami naszego forum dwa - dlaczego bez związku z tematem wywołuje nazwiska osób publicznych no chyba że taki jego folklor ... Inna sprawa, który z naszych/waszych kolegów forumowych występuje z zapewne znowu niskich pobudek pod kolejnym, tajemniczym nickiem.Tytuł:
„Dąbrowa” pod psem?
21:29 gekonFenek, wódz chce "zagadać" i odwrócić uwagę od artykułu. W artykule opisano przykład wykorzystywania funkcji prezesa koła i członka ORŁ do realizowania własnych animozji i zemsty na koledze z koła. Aby się mścić, gotowy podać do sądu osobistego wroga, /W imieniu koła? Jakiego koła? Kto wyrażał zgodę? Gdzie i kiedy?/, chociaż wiedział dobrze, że przegra. W kolejnym uzasadnieniu wyroku, juz kolejny sąd "zimny prysznic" prezzesowi zafundował. Nic dziwnego, że sądów nie lubi. W przeciwieństwie do pseudodziałaczy okręgowych sądy mają odwagę mówić przykrą prawdę Tośkowi, np. o jego wiarygodności. Gdy prezes po sądach ściany wyciera, członkowie zarządu koła uciekają jeden po drugim od "wodza", to z "drobiu na zimno po dychu" cieszyć się wypada, bo następnym razem może zapomni w ogóle o Hubertusie tocząc kolejne procesy z członkami swojego koła. DB Tytuł:
„Dąbrowa” pod psem?
więcej>>
Nowe zdjęcia w galeriach
więcej>>
08-11-09 16:14
szuwaro-bagienny
29-10-09 14:06
hirsch
24-04-09 12:09
cichy17
10-11-09 14:39
prezo
11-10-09 23:57
Czarna Perła
31-08-04 08:24
rysioh
ARCHIWUM
DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Humor
PORTAL
Naczelny
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce
   Sobótka
   Glinki
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
   Filatelistyka
   Falerystyka
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Aukcje
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
Mapa
Wiedza i edukacja
 Po przysłowiowym kiel...
 Dobijanie postrzałka ...
 Szkoda w uprawie szko...
 Zbiorówka, luneta i m...
 Zbiorowe polowanie a ...
 "OSTOJA"- tak nie wol...
 DZIK A HUCZKA
 Polowania zbiorowe
 Opodatkowanie naganki
 zmiany kursach i egza...
Wydawca i adres redakcji:
P&H Limited Sp. z o.o.
ul Meissnera 1
80-462 Gdańsk
NIP 585-00-00-791
Sąd Rejonowy w Gdańsku
Wydz. XVI Gospodarczy
KRS: 0000229167
Kap. zakł. 51 500PLN
tel: (058) 340-93-98
Redaktor naczelny:
Piotr Gawlicki
piotr.gawlicki@lowiecki.pl
Miejsce i data wydania:
Gdańsk, 17.11.2009
Numer wydania:
321 (1570 )
ISSN 1734-6827
Hyde Park Corner
 chetny na gesi
 GŁOSOWANIE NA POLOWAN...
 Matura
 GRA
 Polowanie z wypoczynk...
 Ceny skupu dzika
 Fajna gra online stzr...
 Dzik zaatakował człow...
 szukam koła na ślasku
 Żyrandol
 dziennik elektroniczny
 Ciekawe czy znajdzie ...
 Tak na poprawę humoru
 Potrzebna wysyłka z U...
 Pies, który kocha i n...
 Postrzelony podczas p...
Nota redakcyjna
Autorzy wszystkich tekstów wpisywanych na strony www.lowiecki.pl i do dziennik.lowiecki.pl wyrażają przez fakt dokonania wpisu zgodę, na publikowanie tych tekstów w dzienniku Łowiecki, przy czym Redakcja zastrzega sobie prawo do skrótów i zmian w tekście. Większe zmiany w materiałach redakcyjnych, opowiadanich i dowcipach przekaże autorom do samodzielnego wykonania.

Dziennik Łowiecki można otrzymywać również w wersji drukowanej poprzez prenumeratę. Warunki prenumeraty do czasu zebrania odpowiedniej liczby prenumeratorów, żeby móc druk wykonywać w drukarni, są następujące:
  • wysyłka 5 razy w tygodniu w dni robocze - opłata 31.00 zł. tygodniowo + VAT;
  • wysyłka 1 raz w tygodniu w poniedziałek - opłata 23.00 zł. tygodniowo + VAT;
  • wysyłka co 4 tygodnie w poniedziałek - opłata 21.50 zł. tygodniowo + VAT.
    Nekrologi od osób fizycznych są bezpłatene. Nekrologi od kół łowieckich i innych osób prawnych podlegają opłacie w kwocie 98,36 zł. + VAT.
  • Humor
    nadesłał: pinus
    "Sieroty"
    Przychodzi Józek z polowania wcześniej niż żonie anonsował a tu w sypialni sąsiad z żonką pod pierzynką. A że, jak to z polowania, strzelbę pod ręką miał to w afekcie wypalił, trupem kładąc sąsiada. Przerażona żona zaczyna lamentować: Józek, Józek, coś ty narobił. Szaleju się najadłeś czy co? Toż to ojciec twoich dzieci a ty go tak bez mrugnięcia okiem!!!