DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: Szymon20-12-2005
Zające, zające... i jeszcze raz zające

Za oknami mojego biurowca lekko zacinający deszcz, na biurko sterta materiału do analizy, czyli normalka. W tym momencie dźwięk komórki, na wyświetlaczu Antoni, to oznacza temat myśliwski.
- Szymon, czy widziałeś kiedyś 1000 zajęcy na pokocie? - pyta krótko Antoni.
- Oczywiście, że widziałem, ale ten sen to był już dawno.
- Jak chcesz zobaczyć, to melduj się u mnie w piątek o 14.00. Zapraszam Cię na zające do Austrii. Jedziesz, czy nie?
- Oczywiście, że tak, ale... pozwolenia, amunicja, zezwolenia...
- Chłopie jesteśmy w Europie, nic się nie martw, wszystko załatwione.
Jeśli tak, to tak!... trzeba poddać się chwili.

Melduję się z ekwipunkiem w piątek o umówionej porze a tu kolejne niespodzianki. Poznaję przesympatycznego Andrzeja - znakomitego fotografa przyrody, a przygotowana przez Antoniego polędwica z daniela wraz z sałatką a’la Gabrysia to niebo w gębie. Znakomity obiad, pakowanie pickupa i w drogę.

W godzinach wieczornych docieramy do miejsca przeznaczenia. Otrzymujemy na miejscu stosowny zapas amunicji (85 sztuk - nigdy w życiu nie zabrałem tyle amunicji na polowanie!!!), boki i oczywiście wykupujemy „Jagdastkarte„ 1 Tag, co kosztuje 11 Euro.
Przepyszna kolacja i do łóżek, bo zbiórkę przewidziano na godzinę 7.00.

Ranek wita nas 2-centymetrową warstwą śniegu i 2 stopniami poniżej zera, czyli prawie idealnie za wyjątkiem w pełni zachmurzonego nieba.
7.00 - rozpoczęcie łowów rozpoczyna się od... sygnału powitalnego zagranego przez 6-cio osobowy zespół sygnalistów grających na rogach myśliwskich. Następnie prowadzący polowanie przedstawia plan polowania. 103 myśliwych, około 70 naganki i 30 psów, pędzenia w kotły, 4 mioty, przerwa śniadaniowa po drugim miocie. Do dyspozycji 3 ciągniki i po dwie przyczepy dostosowane do przewożenia ludzi. Jeden sygnał: strzał tylko poza miot, dwa sygnały: strzał tylko do bażantów, trzy sygnały: koniec miotu. Polujemy na zające, bażanty - koguty i na kuropatwy (te są strzelane dopiero drugi rok z rzędu) plus oczywiście drapieżniki.

Zaczęło się - wsiadamy na przyczepy i jedziemy do pierwszego miotu. Krajobraz taki znajomy, poza doskonale zagospodarowanymi remizami ciągnącymi się długimi pasami, co 500-600 m. Jesteśmy na stanowisku. Prowadzący polowanie wyznacza pierwszą osobę, która prowadzi linię myśliwych i naganki.

Stoję na stanowisku i... nagle za długą remizą widzę przesuwającą się brązową plamę. Co to jest? Nagle plama się rozciąga i dociera do mnie, że to grupa około 15 zajęcy - jestem w szoku. Zające idą na sąsiada: bach, bach - są dwa, no nieźle - bach, bach i dwa pudła, to też nieźle, tu też pudłują. Sąsiad w ciągu 5 minut ma 6 zajęcy, a ja nic. Psy przepięknie pracują: stójka... bażant ale kura, po 5 sekundach też kura, wreszcie kogut - składam się: bach, bach i pudło - no, nieźle zaczynam! Pierwsze koty za płoty i rzeczywiście z tyłu rwie się kot i bach - jest pierwszy austriacki zając. Następnie kolejne pudła do kogutów... i ciągnie kuropatwa, skład i jest, kogut... - i pudło. Następna kuropatwa - szybki skład i jest. No dzisiaj bażanty mi nie idą. Postanawiam spędzić długie godziny na strzelnicy a szczególnie na bażancie.
Miot o wielkości około 400 ha kończy się w miejscu oznaczonym wielką kolorową flagą widoczną z daleka. Pokot po 1 miocie: około 250 zajęcy, 50 kogutów, 30 kuropatw.

Miot drugi rozpoczynamy od wielkiego pola rzepaku. Powinno być dobrze. Pierwsze kroki i z przodu widzę 5 zajęcy - stoją słupka, więc powoli podchodzimy, a tu spod nóg dwa koty: jeden Antoni jeden ja. Te 5 dalej stoją. Kolejne rwą się spod nóg. Naganiacz ma co robić po przejściu całego pola. Dochodzimy do centrum miotu zlokalizowanego na niewielkim wzniesieniu z winnicą na szczycie i remizą. Dwa sygnały! Strzelamy tylko do kogutów. Widok około 30 pracujących psów, wystawiających co 5 sekund koguta i 102 myśliwych jest niezapomniany.
Pokot po 2 miocie: około 200 zajęcy, 150 kogutów, 2 kuropatwy i przerwa. Osobiście poprawiłem bilans zajęcy do 7 i kogutów do 4 (aczkolwiek strzelnicę i szczególnie stanowisko bażanta trzeba koniecznie odwiedzić).

Trzeci miot rozpoczynamy od zaoranego pola. Trudny teren, południe, buty ważą po 3 kg ale zając, zając, zając... i zając. Naganiacz zaczyna na nas źle patrzeć, choć ma płacone po 20 centów za kota i 10 za koguta. Na końcu pola z Antonim mamy 25 zajęcy, strzeliłem jedenaście kotów. Miot trzeci to ponad 300 zajęcy, 100 kogutów i 2 kuropatwy.

Czwarty i ostatni miot zaczynami od szczytu wzniesienia. Kanonada naprzeciwko. U nas spokój ale jest kot w lewej stronie, strzał, przyjął, ale ciągnie dalej. W tym momencie właściciel psa - biszkoptowego Labradora - wydaje komendę szukaj. Pies biegnie 300 m, 400 m, 500 m, dochodzi i dławi postrzałka, a następnie karnie aportuje. Jestem pełen uznania dla tak wyszkolonego psa, jak i pozostałych psów uczestniczących w polowaniu bo wykonywały doskonałą pracę. Czwarty miot to kolejne około 250 zajęcy 100 kogutów, i na tym część główna zakończona. Wsiadamy na przyczepy i jedziemy na miejsce zbiórki.

Muzyka zespołu sygnalistów oznajmia rozpoczęcie uroczystego pokotu (oczywiście tylko symbolicznie, co do ilości zwierzyny, bo cześć już jest w skupie). Prowadzący podaje wyniki polowania: 1062 zające, 351 kogutów, 35 kuropatw - łącznie 1448 sztuk zwierzyny drobnej. Zaprasza wszystkich uczestników na godzinę 19.00, na uroczystą kolację oczywiście z zającem w roli głównej, czyli gulasz z zająca ze specyficznymi kluskami wraz z austryjackim winem i piwem.

Przyznam, że byłem męczący, bo zadawałem wiele pytań, głównie :jak osiągnąć takie wyniki?!! - ale to już materiał na inne opowiadanie.

W tym miejscu chciałbym podziękować przyjaciołom z Austrii tj. Jozefowi i Francowi, a także Antoniemu za możliwość przeżycia tak emocjonującego polowania. DB

PS. W niedzielę poszczególne grupy myśliwych z psami przeszukały cały teren, co spowodowało pozyskanie jeszcze około 100 sztuk zwierzyny drobnej.




20-01-2010 13:28azil IITo teraz Kolego Ich "załatwiłeś".
Jutro rzecznik dyscyplinarny PZŁ zajmie się nimi....
23-04-2006 01:55ULMUSJakiś miesiąc temu(koniec marca 2006) jechałem przez Austrię i kawałek za Wiedniem na kierunku na Brno po obu stronach autostrady widziałem coś podobnego co kolega opisuje . Oczy wyłaziły mi z orbit ... po obu stronach "autobana" zające grasowały hordami a bażanty chodziły czwórkami ... ostatni raz takie cuda widziałem w Polsce jak konczyłem liceum. Zdumiewające , ale prawdziwe. Dziwiło mnie to niepomiernie bo krajobraz ogólne strasznie zdewastowany i antropogeniczny , monokultury rolne po horyzont , drzew na lekarstwo , sporo było jedynie różnego rodzaju mniejszych i większych "krzaczorów" .
Z całego wyjazdu na narty chyba te tabuny zajęcy i bażantów utkwiły mi najbardziej w pamięci. Prawdziwe, dzikie, "wolne zające" , pomykające na gęsto po polach.:)
29-12-2005 19:20Noczekczytałem i nie mogłem uwierzyć, ja nawet o takiej przygodzie nie śniłem. Gratuluję takich przeżyć i czekam na więcej takich opowiadań. Darz Bór
29-12-2005 13:13julianJejku, żeby mi się chociaż coś takiego przyśniło.
Darz Bór J.G.
22-12-2005 11:46saampekprzeczytałem z wypiekami na twarzy.wczoraj wrócilm ze zbiorowego na zające 5 kotów w 20 strzelb.Jeszcze 10-15 lat temu bywało po 40-50 kotów.Poluję na mazurach chętnie wziąłbym udział w takim polowaniu.Jeżeli możesz napisz jakie są koszty i przede wszystkim jak oni to robią.W rewanżu mogę zaoferować zwierzynę grubą której ilość u nas jest odwrotnie proporcjonalna do ilości zająca januszs@komponenty.pl
20-12-2005 19:34hunter ( BT)Teraz przynajmniej wiem dlaczego Antka nie było na polowaniu wigilijnym w moim kole;-). Gratuluje udziału w polowaniu na zającu i na pewno wielu może pozazdrośćić takiego pokotu
Pozdrawiam DB

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.