DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: Ross 3110-06-2011
Taki to jest.. - węgielny!

Któregoś wieczoru byłem u znajomych na kawie, nieoczekiwanie żona kolegi zadała pytanie, które całkowicie odbiegało od tematu dotychczasowej rozmowy:
- Słuchaj, zaczęła ostrożnie, wiem że jesteś długoletnim myśliwym, masz piękny mundur, umiesz opowiadać różne historie z polowań ze spotkań ze zwierzyną dlatego chciałabym cię zapytać, czy nie poprowadziłbyś jednej lekcji z przyrody opowiadając o zwierzętach leśnych?
Muszę gwoli ścisłości zaznaczyć, że sąsiadka jest nauczycielką i uczy w jednej ze Szkół Podstawowych w Brzegu. Jest wychowawczynią piątej klasy. Popatrzyłem na nią i normalnie zbaraniałem. Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć.
- Nie wiem czy to jest najlepszy pomysł. Dzieciaki są teraz tak rozpuszczone, że nie wiem czy bym sobie poradził? - odpowiedziałem.
- Prowadziłeś przecież przez kilka lat wykłady dla kursantów z Prawa o ruchu drogowym prawda?
- Prowadziłem, ale tam były dorosłe osoby a tu są dzieciaki…
- Na pewno z dziećmi też sobie poradzisz. Uzgodnię to tylko z dyrektorką i dostosuję się do twojego wolnego czasu - dobrze?
- No cóż, spojrzałem na kolegę jak zbity pies i oznajmiłem – dobrze, niech będzie ale tylko jedną lekcję!
- Świetnie! - wykrzyknęła zadowolona.
- Na pewno będzie dobrze, nie martw się na zapas.
Po powrocie do domu zacząłem się zastanawiać czy dobrze zrobiłem godząc się na taką propozycję. Boże, w co ja się wplątałem? - pomyślałem sobie w duchu.

Gdy znałem już termin i godzinę tej lekcji postanowiłem trochę się przygotować. Idąc do szkoły zabrałem ze sobą kilka kolorowych fotosów zwierząt leśnych, książkę i sygnałówkę. Ubrany w mundur zapukałem do drzwi pokoju nauczycielskiego. Sąsiadka się już niecierpliwiła bo myślała, że się rozmyśliłem. Równo z dzwonkiem kończącym przerwę poszliśmy w kierunku klasy. Była na parterze na końcu korytarza po prawej stronie. Szedłem jak na szpilkach. Odgłosy dochodzące z końca korytarza upewniały mnie tylko, że będę miał do czynienia z nieźle rozbrykanym towarzystwem. Wycofać się już było za późno. Trzeba było podnieść rękawicę i godnie stawić czoła wszelkim przeciwnościom. Hm, łatwo się mówi. Ten tylko, kto raz znalazł się w podobnej sytuacji, potrafi mnie zrozumieć.

Weszliśmy oboje do klasy i zostałem przedstawiony. Ferajna uciszyła się i z zaciekawieniem mi się przyglądali. Zauważyłem, że większość w klasie stanowili chłopcy. Zacząłem drżącym głosem;
- Przyszedł mi dziś zaszczyt przeprowadzić z wami lekcję z przyrody. Dowiedziałem się od Waszej wychowawczyni, że jesteście najbardziej zdolną grupą pośród wszystkich piątych klas w szkole, czy tak?
- Taaak - odpowiedzieli zgodnym chórem.
- Cieszę się niezmiernie. Słuchajcie, w zasadzie powinienem się z wami przywitać pozdrowieniem łowieckim jakiego używają myśliwi -Darz bór – dobrze? Tylko proszę głośno i wyraźnie.
- Darz bór! - rzuciłem w ich stronę.
- Daaarz bór!- odpowiedzieli chórem.
- Bardzo dobrze. Lekcję z wami przeprowadzę w ten sposób, że najpierw powiem wam o życiu niektórych zwierząt leśnych. Powiem jak w języku łowieckim nazywają się poszczególne części ciała tych zwierząt, potem zagram wam dwa sygnały łowieckie, opowiem jedną przygodę z polowania i jak starczy czasu odpowiem na wasze pytania - dobrze?
- Taaak!- odpowiedzieli zgodnie.
Mam też dla was niespodziankę. Kto z was zapamięta najwięcej prawidłowych nazw z języka łowieckiego tyczących omawianych przeze mnie zwierząt otrzyma ode mnie piękną książkę z opowiadaniami myśliwskimi. Także słuchajcie uważnie, bo naprawdę warto.

Opowiedziałem im najpierw o życiu sarny, jelenia, lisa i zająca. Zaznaczyłem dla przykładu, że w naszych lasach możemy spotkać kilka odmian barwnych lisa. Ogniówkę, czyli lis rudy. Ma ubarwienie całego ciała rude z jaśniejszymi bokami. Spodnią część mordy, gardziel, pierś, brzuch i kwiat są białe lub żółtawo-białe. U węglarza te części ciała są zabarwione ciemnoczarno aż do czarnego. Krzyżak ma ciemną prawie czarną smugę biegnącą środkiem grzbietu i zachodzącą na łopatki Trafiają się też lisy czarne i białe. Przez moment uświadomiłem sobie, że może to być dla nich trochę zawiły język, jak na ich wiek. Popatrzyłem na nich i zauważyłem, że słuchają mnie bardzo uważnie.
- Teraz sprawdzimy jak zapamiętaliście język łowiecki. Uwaga! - Jak nazywają się nogi sarny? Spojrzałem po sali. Las rąk uniesionych do góry. Spytałem kilku chłopców. Odpowiedź była prawidłowa. Zadałem inne pytania:
- Co nosi na głowie jeleń? Jak nazywamy żonę jelenia? Jak nazywamy nogi zająca? I znów las rąk w górze. - Jak nazywamy lisa ubarwionego na czarno? Spytałem dziewczynkę siedzącą z przodu. - Taki lis to jest węgielny! - odpowiedziała zadowolona z siebie. Wprowadziłem małą poprawkę. Doprawdy byłem zdumiony, że tyle i tak dobrze zapamiętali.

W dalszej części zagrałem im sygnał łowiecki „Apel na Łowy”. Ilość sygnałów łowieckich ograniczyłem do dwóch by nie przeszkadzać innym nauczycielom prowadzącym swoje lekcje. Po pierwszym sygnale drzwi od klasy się otworzyły i stanęła w nich dyrektorka.
- Od razu słychać, kto u was prowadzi lekcję przyrody - powiedziała z uśmiechem.
- Czy mogę zostać do końca waszej lekcji ? - zapytała.
Nie mieliśmy nic przeciwko. Kontynuowałem dalej.
- Teraz zagram wam sygnał ”Koniec Polowania”. Wszyscy słuchali z przejęciem.

Czas teraz podsumować konkurs ze znajomości języka łowieckiego. Jestem zaskoczony, że tylu z was tak dobrze zapamiętało określenia jakimi posługują się myśliwi. Szkoda by jednak było by moja książka trafiła tylko do jednej osoby. Proponuję inne rozwiązanie. Książkę tą przekażę do waszej bibloteczki klasowej, tak że każdy z was będzie mógł ją przeczytać - dobrze? Kto jest za, niech podniesie rękę do góry. Spojrzałem po klasie. Wszyscy byli za takim rozwiązaniem.

Teraz, ponieważ zostało nam około dziesięciu minut do końca lekcji opowiem wam jedną prawdziwą historię, jaka przydarzyła mi się na polowaniu indywidualnym. W skrócie opowiedziałem im o dziku, który przegonił lisa. Po skupionych twarzach i lekko otwartych ustach słuchających zauważyłem, że cel swój osiągnąłem.

Gdy skończyłem zapytałem czy ktoś ma jakieś do mnie pytania. - Prze Pana - zapytał jeden z chłopców - a ile trzeba mieć lat by zostać myśliwym? Kolejne pytania przerwał dzwonek na przerwę. Nie sposób było odpowiedzieć na wszystkie pytania. Musiałem im obiecać, że jeszcze raz przyjdę do nich na lekcję przyrody. Otrzymałem podziękowania za przeprowadzoną lekcję oraz bukiet pięknych kwiatów. Tak się złożyło, że byłem w tej szkole jeszcze dwa razy. Raz w tej samej klasie i drugi raz w innej, którą prowadziła koleżanka naszej sąsiadki. Powiedziała, że dzieci słyszały sygnały łowieckie i też chciałyby by przyszedł do nich myśliwy na lekcję przyrody.

Pomyślcie teraz tylko, osobiście niczego wielkiego nie dokonałem. Zaraziłem ich tylko swoją wielką pasją, swoim postrzeganiem łowiectwa. Doświadczenie, jakie wyniosłem z tych spotkań z dzieciakami utwierdziło mnie tylko w przekonaniu jak bardzo tak młode umysły potrzebują wiedzy o nas, o tym co robimy, czym się zajmujemy. Potrzebują tych wiadomości bezpośrednio od nas, ludzi czynnie uprawiających łowiectwo. Na pewno czas spędzony z nimi nie był dla mnie czasem straconym.

"Darz Bór".




11-06-2011 14:13ert36Pełen szacunek! Oby tak dalej! DB
11-06-2011 06:34mysliwy6Gratuluję Kolego. Jesteś Wielki!Darz Bór
10-06-2011 14:31ULMUSGratuluję "szczepienia" młodzieży.Gdyby każdy z nas zrobił chociaż raz taką akcję mielibyśmy w Polsce 100 tys mysliwych więcej... a im więcej nas tym lepiej :)
pozdrawiam
10-06-2011 13:48Andrzej_MPIĘKNA POSTAWA! Pozdrawiam Darz Bór
10-06-2011 12:47Ross 31Piękny cytat,piękne słowa.Dzięki kol.Żuraw.DB.
10-06-2011 12:33ŻurawMiewam tak samo - czasem - jak mam czas i jestem w szkole z młodzieżą. I tylko sygnałów Ci zazdroszczę - bo nie potrafię. A na prawdziwość Twoich słów przytoczę sentencję z J.O. Curwood'a (mam nadzieję dostatecznie wiernie cytuję): "Przyroda jest moją religią. Kocham ją i wierzę, że każdy kto mnie pozna dostatecznie, też ją pokocha". DB. Żuraw.

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.